Walka tytanów zmieni funkcjonowanie rynku kontenerowego?
Rozpoczęcie w 2025 r. działalności nowego sojuszu armatorów – Gemini (Maersk i Hapag-Lloyd) z nową strategią może przynieść trzy różne skutki dla funkcjonowania całego rynku oceanicznych przewozów kontenerowych. Dwa wydają się korzystne dla załadowców, jeden – walka konkurencyjna na stawki frachtu i możliwość bankructw – tylko pozornie.
W każdym bądź razie numer jeden na rynku, samodzielnie operujący MSC i dwa istniejące sojusze, THE Alliance i Ocean Alliance (osłabiony o odejście Hapag-Lloyd) nie po to się zbroją, dokupując nowe statki, by nie stawić odporu Gemini. Dlatego zapowiada się walka tytanów.
Co wnosi Gemini?
Głównym założeniem współpracy Maerska i Hapag-Lloyd jest działalność oparta na koncepcji piasty i szprych. Jej realizacja ma przynieść klientom najwyższą w branży niezawodność harmonogramu stałych połączeń, przekraczającą 90 proc.
Patrz: Nowe sojusze armatorów zmienią siatkę połączeń feederowych
Według najnowszych zestawień z sierpnia, średni wskaźnik punktualności dla 13 największych armatorów kontenerowych wynosił 52 proc. (dane Sea-Intelligence) i „znajdował się nadal pod presją, ponieważ wolumeny wzrosły, a kontenerowce kursowały wokół Afryki”. Ale od stycznia do lipca włącznie niezawodność harmonogramów utrzymywała się w przedziale od 50 do 55 proc. Najwyższe te wskaźniki przewoźnicy notowali po zakończeniu zakłóceń po pandemii (w maju 2023 r.) – 66,8 proc., przy niemal stałej rozpiętości o ok. 10 pp między najlepszymi liniami (niemal zawsze była nią Maersk) a najgorszymi.
Także wynik z lipca br. (statki spóźniały się średnio 5,24 dnia) był tylko nieco lepszy, niż w okresie pandemii, zauważa Alan Murphy, dyrektor generalny Sea-Intelligence. W lipcu 2021 r. statki spóźniały się po ok. siedem dni, a na początku 2022 r. osiągnęły szczyt wynoszący prawie osiem dni.
I właśnie temu problemowi wyzwanie rzuca Gemini. W obecnym modelu działania transportu oceanicznego widać bowiem barierę strukturalną, by dochować terminów wpływania kontenerowców.
Obrona starej filozofii
Silną stroną MSC jest to, że jego flota ma już prawie 20 proc. udział w światowej zdolności przewozów kontenerowych i nadal największy portfel zamówień nowych statków.
Patrz: Przetasowania wśród top-ten linii kontenerowych
Gruszek w popiele nie zasypiają armatorzy z THE Alliance i Ocean Alliance, a ich zlecenia zakupu też rosną, co już w tym roku doprowadzi do nadmiaru potencjału przewozowego nad popytem na transport oceaniczny. Co ta nowa sytuacja wraz z nową ofertą Gemini może zrodzić?
Mogą zrealizować się trzy rodzaje zdarzeń, stwierdza globalne forum załadowców – MDS Transmodal. Oprócz głoszonej już od dawna przez analityków nadpodaży usług i wojny cenowej armatorów, dokłada dwa:
- możliwość odniesienia sukcesu przez nowy sposób działania Maersk i Hapag-Lloyd, co upowszechni nową metodą dostarczania dóbr na świecie (system piasty i szprych) oraz
- podział rynku, w którym zleceniodawcy z tańszym frachtem będą wybierali linie mające bezpośrednie połączenia oceaniczne (model dotychczasowy), natomiast z produktami premium lub dbający o usługi premium – z oferty Gemini (transport oceaniczny do wybranych hubów, stamtąd do portów docelowych – w połączeniach dowozowych).
MDS Transmodal ocenia, że wybór wojny na stawki frachtu to „skuteczny sposób zatopienia” wielu armatorów, co nie leży też w długofalowym interesie klientów. Za najbardziej prawdopodobny ocenia natomiast trzeci scenariusz.
A może czwarty scenariusz?
Analityk Drewry Shipping Consultants Simon Heaney uważa, że jeśli obaj przewoźnicy osiągną swój cel, nagroda dla członków Gemini może być bardzo wysoka. Ale już na początku działalności mogą napotkać na nowe przeszkody – jak możliwość, odroczonego, strajku dokerów ze wschodnich portów USA.
Główny analityk w Xeneta, Peter Sand zwraca uwagę, że model piasty i szprych równie dobrze (nie licząc hubów) może doprowadzić do wydłużenia łącznego czasu dostaw. Także łączne koszty działalności hubu i portów docelowych mogą być wyższe, niż w tradycyjnym modelu. „Jeśli Maersk i Hapag nie dotrzymają swoich obietnic, będzie to dla nich katastrofa. W najlepszym wymiarze utracą twarz, bo załadowcy chcą jednak zobaczyć pudding”.