Donald Trump szuka skóry tygrysa?
Sekretarz skarbu USA Scott Bessent powiedział w środę na prywatnym spotkaniu inwestorów JP Morgan, że wysokie cła między Stanami Zjednoczonymi a Chinami „są nie do utrzymania”. Administracja prezydenta Donalda Trumpa zasygnalizowała tym samym otwartość na deeskalację wojny handlowej między dwiema największymi gospodarkami świata, która wzbudziła obawy przed globalną recesją, poinformowała 25 bm. agencja Reutersa.

„Obecnie nie ma absolutnie żadnych negocjacji w sprawie gospodarki i handlu między Chinami a USA. Jeśli Stany Zjednoczone naprawdę chcą rozwiązać ten problem (…) powinny anulować wszystkie jednostronne środki podjęte wobec Chin” – stwierdził 25 bm. rzecznik Ministerstwa Handlu He Yadong, o czym informuje CNBC. Chociaż nic nie wskazuje na to, że negocjacje przedstawicieli obu krajów mogą rozpocząć się w najbliższym czasie, inwestorzy odebrali te przekazy medialnie pozytywnie. Amerykańskie akcje wzrosły w czwartek „w związku z nadziejami na przełom”.
Globalny problem
Konsekwencją ogłoszenia przez Donalda Trumpa 2 bm. w Ogrodzie Różanym Białego Domu „Dnia Wyzwolenia” USA od nieuczciwych partnerów handlowych była podwyżka ceł na importowane towary z ok. 90 krajów-partnerów. Później nastąpiły jeszcze dwie korekty, w tym 9 bm. Biały Dom zawiesił cła na 90 dni (zmniejszając je do 10 proc.), przy czym podwyższył stawki celne dla Chin z 84 do 125 proc. Pekin zareagował na to wprowadzeniem ceł o stawkach 85 proc. na niektóre amerykańskie towary, później podniósł je do 125 proc. Oba te ciosy wstrząsnęły światowymi rynkami, zakłócając łańcuchy dostaw.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy w prognozie gospodarczej ogłoszonej 23 bm. ocenia, że najbardziej dotkniętym skutkami wojny celnej krajem OECD będą same Stany Zjednoczone, których wzrost gospodarczy w 2025 r. zmniejszy się o połowę (z 1,8 proc. do 0,9 proc.). Ale IMF przestrzega też, że „jeśli nowa polityka celna USA będzie kontynuowana w obecnym kształcie, to wolumen światowego handlu i globalny wzrost gospodarczy znacznie się zmniejsza, w porównaniu z wcześniejszą prognozą IMF”.
Patrz: IMF: światowa gospodarka wkracza w nową erę
Można zakładać, że raport IMF, jak i szereg wcześniejszych analiz i apeli pracodawców amerykańskich o fatalnych skutkach wojny celnej znalazło wreszcie oddźwięk w Białym Domu. Czy świat może wypuścić nieco powietrza?
Wielostronne rozmowy
Sekretarz prasowa Białego Domu Karoline Leavitt powiedziała dziennikarzom, że administracja analizuje już 18 propozycji handlowych, a tylko w tym tygodniu odbędą się spotkania handlowe z 34 innymi krajami. Potwierdziła zarazem, że „na razie” nie odbyły się żadne formalne rozmowy między prezydentem Donaldem Trumpem a prezydentem Chin Xi Jinpingiem na temat ceł.
Twardy przeciwnik
Scott Bessent też potwierdził, że formalne rozmowy z Pekinem jeszcze się nie rozpoczęły, ale ulegną deeskalacji w „bardzo bliskiej przyszłości”. Sam Trump zasugerował, że nie zamierza „grać twardą piłką” z Chinami, pomimo jego długotrwałych narzekań na nieuczciwą chińską politykę przemysłową. Stawia jednak warunek, według The Independent. „Ostatecznie muszą (oni) zawrzeć umowę, ponieważ w przeciwnym razie nie będą w stanie dogadać się w Stanach Zjednoczonych”. Plan Trumpa, by zawrzeć umowy w cztery oczy, ma dodatkowe wyzwanie; Chiny zagroziły każdemu, kto zasiądzie do rozmów z Białym Domem, jeśli wynik będzie zły dla Pekinu.
„Chiny stanowczo sprzeciwiają się jakiejkolwiek stronie zawierającej porozumienie kosztem chińskich interesów” – napisało w oświadczeniu ministerstwo handlu ChRL. „Dla własnych tymczasowych egoistycznych interesów, poświęcanie interesów innych w zamian za tak zwane zwolnienia jest jak szukanie skóry tygrysa. Ostatecznie zawiedzie obie strony, zaszkodzi innym, nie przynosząc korzyści sobie”.