Kto korzysta na braku swobody żeglugi Morzem Czerwonym?
W listopadzie zwiększyła się liczba statków, korzystających z Kanału Sueskiego. Nie oznacza to, że następuje normalizacja w żegludze szlakiem wodnym z Azji do Europy, wiodącym przez Morze Czerwone. A na nim nie minęła groza ataków rebeliantów Huti.
Według danych operacyjnych, siłą napędową listopadowego wzrostu liczby statków przepływających przez Kanał Sueski są mniejsze jednostki. Zachodzi też domniemanie, że coraz więcej armatorów płaci haracz Hutim, by ci przepuszczali swobodnie wybrane jednostki. Nie bez kozery, jak stwierdza jeden z portali zachodnich, kryzys żeglugi Morzem Czerwonym ma dwu zwycięzców: linie kontenerowe, które opływając Afrykę od południa podniosły z tego powodu nieproporcjonalne do kosztów stawki frachtu oraz właśnie Huti.
Przegranym jest Kair, który zmaga się z mniejszymi wpływami z opłat tranzytowych kanałem, co było konsekwencją spadku tranzytu o 60 proc. rok do roku.
Statystyki
Według danych PortWatch, w listopadzie Kanałem Sueskim przepłynęło 220 statków, o 12,2 procent więcej w porównaniu z październikiem, w którym odnotowano wcześniej najlepszy taki wynik w br. Dla porównania, średnia liczba statków korzystających z tego przejścia z 11 pierwszych miesięcy wyniosła 174. Zmiana ta nie powinna być jednak interpretowana jako znak, że światowi przewoźnicy zaczęli masowo wracać na szlak Morza Czerwonego. Statystyki poprawiły się za sprawą większej liczby małych statków, bowiem w przeciwieństwie do nich, tą trasą nie przepłynął ani jeden kontenerowiec zabierający więcej niż 15 000 TEU.
Więcej małych jednostek ma też związek ze zwiększenia liczby połączeń w żegludze bliskiego zasięgu. „Tacy przewoźnicy jak X-Press Feeders, Emirates Shipping Line i Safeen zwiększyli liczbę połączeń żeglugi bliskiego zasięgu z/do Indii i Zatoki Perskiej” – twierdzi Hua Joo Tan współzałożyciel firmy analitycznej Linerlytica. Sam napływ większej liczby małych statków na Morze Czerwone zbiegł się w czasie z utrzymującym się trendem wypełniania luki przez tzw. oportunistycznych przewoźników, którzy weszli na szlak opuszczony przez dużych, liniowych przewoźników.
„Ponieważ najwięksi przewoźnicy na świecie w dużej mierze unikają tego obszaru, pojawiają się możliwości dla przewoźników, którzy inaczej oceniają ryzyko” – powiedział portalowi The Loadstar główny analityk Xeneta, Peter Sands.
Wygrani inaczej
Utrwala się też inna opinia, w sprawie większej liczby statków korzystających z Kanału Sueskiego. Po prostu, Huti przepuszczają statki tych armatorów, którzy zapłacą haracz. Jako pierwsi taką opinię przedstawili publicznie autorzy specjalnego raport dla Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Wynikało z niego, że z tych nielegalnych opłat za bezpieczny tranzyt Huti pobierają po ok. 180 mln dolarów miesięcznie. Te szacunki wskazują, że gdyby przywódcy Hutich „kiedykolwiek zgodzili się na zaprzestanie ataków na statki na Morzu Czerwonym, grupa zrezygnowałaby z ponad 2 miliardów dolarów rocznego dochodu, wraz ze znaczącym źródłem wpływów w regionie”.
Patrz: https://intermodalnews.pl/2024/11/06/lukratywne-zrodlo-zarobku-terroryzm-morski-hutich/
Trwają spekulacje, czy w sytuacji, gdy Iran i jego kluczowi poprzecznicy – w tym Huti – został osłabiony, na skutek zamachu stanu w Syrii i porozumienie o zawieszeniu broni między Hezbollahem a Izraelem, Huti zaprzestanie ataków na statki. Szanse te zwiększają nasilone ataki na pozycje Hutich nie tylko sił sprzymierzonych, pod dowództwem amerykańskim, ale i Izraela.
Zarabiają najwięksi
Według danych Linerlytica, przekierowanie na Morze Czerwone pochłonęło około siedmiu procent globalnej zdolności przewozowej kontenerowców. Paradoksalnie, pozwoliło to największym operatorom kontenerowym zlikwidować nadwyżkę mocy przewozowej nad popytem, a w efekcie podnieść w ciągu 10 miesięcy 2024 r. stawki frachtu.
Jak wskazują raporty finansowe tych przewoźników liniowych, którzy składają raporty giełdowe, wszystkie notują z kwartału na kwartał lepsze zyski, niż wcześniej prognozowali. A gdy rynek ustabilizował się, przewoźnicy zwiększyli dopłaty.