Stan zawieszenia bezkonfliktowej pracy portów kanadyjskich i amerykańskich
Po niedawnej interwencji rządu kanadyjskiego i nakazie wznowienia pracy w portach, pojawiła się groźba ponownego strajku dokerów. Z kolei w Stanach Zjednoczonych po raz kolejny załamały się rozmowy między związkowcami a pracodawcami w portach wschodniego wybrzeża, po zawieszeniu trzydniowego strajku w październiku. Dla uczestników łańcucha dostaw towarów nie zniknęło więc ryzyko ponownych strajków w portach Ameryki Północnej.
Porty, przewoźnicy i stowarzyszenia handlowe nadal ostrzegają, że mogą powstać duże opóźnienia w pracy terminali. Porty kanadyjskie nadal pracują nad zmniejszeniem zaległości. W obu krajach rozmowy są trudne, bowiem dotyczą warunków wynagrodzenia i około płacowych na kolejne pięć lat. Jak wskazują doświadczenia wygasłych już umów wieloletnich, świat pracy stracił, bowiem niespodziewanie wzrosła inflacja. Ponadto innym przedmiotem rozmów są oczekiwania dokerów, by operatorzy terminali nie inwestowali w automatyzację przeładunków, bo to niechybnie grozi zmniejszeniem zatrudnienia. Przyjęcie takiego postulatu rodzi z kolei wielkie dla operatorów, bowiem hamuje poprawę produktywności i zyskowności.
Patrz: Amerykańskie doświadczenia w kwestii: automatyzować czy nie terminale kontenerowe
Wymuszony spokój w portach kanadyjskich
Interwencja kanadyjskiego ministra pracy, Stevena Mackinnona, wymusiła przed tygodniem zakończenie lokautu pracowników w dwóch największych portach kraju – w Vancouver i Montrealu. W efekcie Kanadyjska Rada ds. Stosunków Przemysłowych (CIRB) nakazała 700 brygadzistom w portach na Zachodnim Wybrzeżu powrót do pracy 14 listopada, po 10-dniowym lokaucie, a na Wschodnim Wybrzeżu – 1200 robotników portowych w Montrealu rano 16 listopada.
Minister ponadto polecił oby stronom sporu, aby skierowali rozmowy do „wiążącego ich werdyktu przez arbitraż”. Jednak związki zawodowe w Montrealu i Kolumbii Brytyjskiej kwestionują obecnie prawne i konstytucyjne uprawnienia federalnego ministra pracy do podjętej decyzji. Pozew w tej sprawie skierowali do trybunału konstytucyjnego. Stan oczekiwania na orzeczenie i niepewny werdykt – nie sprzyja planowaniu operacji za pośrednictwem tych portów. Tym bardziej, że związkowcy są „pewni wygranej”.
Kanadyjska Rada Handlu Detalicznego poinformowała członków, że „miną tygodnie, by przetworzyć zaległości powstałe w wyniku niepokojów pracowniczych”. Stowarzyszenie to radzi swoim członkom, aby współpracowali z agentami i urzędnikami portowymi w celu uzyskania aktualnych informacji na temat stanu ich kontenerów. W chwili wznowienia pracy w Vancouver na kotwicy w oczekiwaniu na wpłynięcie do portu stało 39 statków, a w Montrealu – 22. W obu portach na rozładunek czekało po ponad 5000 kontenerów.
Główna oś sporu w portach amerykańskich
Na południe od granicy Kanady palącą kwestią dla administracji Donalda Trumpa może być ponowny strajk w portach wschodniego wybrzeża i Zatoki Meksykańskiej. W trzecim dniu strajku członków Międzynarodowego Stowarzyszenia Marynarzy Morskich (ILA), 3 października podpisali oni wstępne porozumienie w sprawie wynagrodzeń z pracodawcami skupionymi w U.S. Maritime Alliance (USMA). Zgodzili się też przedłużyć umowę ramową do 15 stycznia 2025 r.
Firma analityczna Sea-Intelligence szacowała, że w trzech dni strajku utracono, z braku płynności w obsłudze w portach, ok. 775 tys. TEU zdolności przewozowych. Armatorzy zaczęli pobierać dodatkowe dopłaty z tytułu D&D do stawek frachtu. Właściwej umowy jednak nie udało się dotąd wynegocjować. Po raz drugi przedstawiciele obu stron spotkali się 13 listopada. W wydanym komunikacie USMX poinformowano, że „negocjacje w sprawie umowy ramowej po raz kolejny się załamały, co zwiększa ryzyko kolejnego strajku w nowym roku”. Media amerykańskie podkreślają, że po propozycjach USMX podwyżek płac, nadal głównym problemem jest odmowa związkowców na automatyzację terminali.
580 mln USD w sektor portowy
Tymczasem 19 bm. Administracja Morska Departamentu Transportu Stanów Zjednoczonych (MARAD) ujawniła plany zainwestowania prawie 580 milionów dolarów, z ponadpartyjnej ustawy o infrastrukturze, na wsparcie 31 projektów modernizacji portów. Finansowanie to, będące częścią inicjatywy prezydenta Bidena „Investing in America”, ma na celu „zwiększenie przepustowości i wydajności portów” (morskich, śródlądowych i nad Wielkimi Jeziorami). Ogłoszone projekty „zwiększą niezawodność łańcucha dostaw, stworzą możliwości rozwoju siły roboczej, poprawią wydajność frachtu, obniżą koszty, zmniejszą emisje CO2 oraz poprawią bezpieczeństwo, niezawodność i odporność amerykańskich portów”, poinformowała MARAD.
„Modernizacja amerykańskiej infrastruktury portowej jest niezbędna do wzmocnienia sieci multimodalnej, która wspiera łańcuch dostaw w naszym kraju. Każdego roku przez amerykańskie drogi wodne przepływa około 2,3 miliarda ton ładunków, a korzyści płynące z rozwoju infrastruktury portowej wykraczają daleko poza sektor morski” – stwierdziła Ann Phillips, przedstawicielka MARAD.