Sieć MSC na 2025 r. odzwierciedla przyszłość – bardziej rozproszonego łańcucha dostaw
Soren Toft, dyrektor generalny Mediterranean Shipping Company (MSC) przewiduje, że w najbliższej przyszłości globalne łańcuchy dostaw będą się coraz bardziej rozdrabniać. Spowoduje to, że załadowcy będą bardziej preferować bezpośrednie zawinięcia do portów niż szybkość obsługi.
To jakby odwrotna teza do przedstawionej niedawno przez przedstawicieli nowo tworzonego sojuszu armatorów – Gemini Cooperation (Maersk, Hapag-Lloyd). Ich oferta przewozów będzie opierać się na koncepcji piasta i szprych (hub-and-spokes), tj. redukcji o połowę liczby bezpośrednich połączeń oceanicznych w porównaniu z obecnymi. Pomiędzy węzłowymi portami a portami docelowymi przewozy będą świadczone wahadłowo w połączeniach dowozowych. To ma spowodować, że Gemini osiągnie niezawodność realizacji harmonogramu stałych połączeń w ponad 90 procentach, co będzie przewagą konkurencyjną sojuszu.
Patrz: Nowe sojusze armatorów zmienią siatkę połączeń feederowych?
Zalety samodzielnego działania
Soren Toft podzielił się uwagami na temat „głębokich zmian”, jakie przechodzą łańcuchy dostaw 8 bm. podczas sesji otwierającej doroczną Światową Konferencję Portową Międzynarodowego Stowarzyszenia Portów Portowych (IAPH). Według niego, MSC już to uwzględnił, publikując sieć usług na 2025 rok. Będzie ją oferował samodzielnie, po rozwodzie z Maerskiem (w sojuszu 2M).
„Łańcuchy dostaw nie są już skoncentrowane wokół kilku krajów i nie opierają się już na jednym lub dwóch głównych rynkach, ale stają się coraz bardziej rozproszone i uważamy, że wymaga to szerszego zasięgu portów w sieci. Nie wierzymy, że jest to spowodowane procesem near-shoringu, bo nie sądzę, by Amerykanie zaczęli produkować własne kubki i zabawki. Podjęliśmy decyzję, aby działać sami ponieważ mamy dużą flotę, ale także dlatego, że daje nam to elastyczność w reagowaniu na wyzwania na świecie. Chcemy być gotowi też na pojawienie się następnych czarnych łabędzi” – wypowiedź Toft cytuje portal The Loadstar.
Gęściejsza siatka
Według dyrektora Tofta, sieć usług na trasie Azja-Europa Północna zakłada obsługę 12 portów w Azji, podczas gdy „najbliższy konkurent” oferuje dziewięć. W Europie kontenerowce MSC będą zawijać do 13 portów, statki konkurenta do siedmiu. „W sumie zamierzamy zapewnić 1900 bezpośrednich kombinacji portów, ponieważ wierzymy, że klienci chcą pewności bezpośredniego połączenia do miejsca docelowego i że bezpośrednie połączenia są ważniejsze niż prędkość. Nasza sieć odzwierciedla przyszłość bardziej rozproszonego łańcucha dostaw – wyjaśniał Toft.
Inwestycje w terminale i porty
Jak podkreślił, ta strategia stanowi również podstawę znacznych inwestycji MSC w porty i terminale kontenerowe. „Porty pozwalają nam zachować odporność operacyjną; nie inwestujemy w nie tylko po to, aby wycisnąć jakiś zysk. Są one jak pit stopy w w wyścigach Formuły 1 – jeśli możemy wyjechać z portów o jedną lub dwie godziny szybciej, zwiększa to wydajność w całej sieci” – dodał dyrektor. Przypomnijmy, że w miniony piątek europejskie organy regulacyjne ds. konkurencji zatwierdziły przejęcie przez MSC 49 proc. udziałów w hamburskim operatorze terminali HHLA. Wymaga jedynie zgody ukraińskiego rządu, ponieważ HHLA ma terminal w Odessie.
„Jesteśmy zaangażowani w rozwój portu i ekspansję HHLA, i chcemy pokazać Hamburgowi, jak poważnie podchodzimy do inwestycji. Już w tym roku dodaliśmy do Hamburga kilka głównych linii z Azji, a nasze wolumeny w porcie już wykazują dwucyfrowy wzrost” – powiedział Toft.