Branża morska eksperymentuje z napędem wiatrowym
Port Hamburg przygotowuje się na zwinięcie statku Eems Traveller, wyposażonego w system wspomagania napędu wiatrem. W związku z coraz większym naciskiem na ograniczanie emisji gazów cieplarnianych w branży morskiej analizowany jest powrót do napędu wiatrowego, choć pojawiają się wątpliwości co do efektywności niektórych rozwiązań.
Eems Traveller to drobnicowiec należący do holenderskiego armatora Amasus, który będzie prezentowany w Hamburgu w trakcie trwania Międzynarodowych Targów Morskich SMM odbywających się w dniach 3-6 września. Statek o nośności 2850 dwt wyposażony został w dwa rurowe „e-żagle”. To technologia opracowana przez hiszpański start-up bound4blue.
Pędniki te opierają się na koncepcji żagla ssącego wynalezionej w latach 80-tych przez Fundację Jacquesa Cousteau. Składają się one z wąskiej, pionowej powierzchnii przypominającej płat nośny oraz elektrycznego systemu zasysającego powietrze do wewnątrz pędnika, które następnie wypychane jest przez wirnik u góry, co tworzy wewnętrzną próżnię, dzięki której smuga nie odrywa się od pędnika. Smuga wiatru cały czas przylega do żagla podobnie jak w skrzydłach samolotów. Dzięku temu pędniki te generują 6-7 razy większą siłę nośną niż konwencjonalne żagle o tej samej powierzchnii. Sama konstrukcja jest prosta mechanicznie, a sterowanie napędem jest zautomatyzowane. Jak deklaruje bound4blue, e-żagle mogą ograniczyć zużycie paliw i emisję CO2 statków nawet o 40%.
Eems Traveller nie jest pierwszym statkiem handlowym, w którym zamontowano to innowacyjne rozwiązanie. W ubr. w stoczni Nauta w Gdyni zamontowano 3 e-żagle na statku ro-ro Ville de Bordeaux, który jest dzierżawiony przez koncern Airbus i wykorzystywany do transportu komponentów samolotów. Montaż żagli został dofinansowany przez Unię Europejską. Airbus eksperymentował też z zastosowaniem latawca przypiętego do statku, jednak rozwiązanie to nie spełniło oczekiwań armatora i operatora w zakresie redukcji zużycia paliw kopalnych.
Pomysły na wiatr
W branży morskiej eksperymentuje się także z powrotem klasycznego napędu wiatrowego, choć efektywność tego rozwiązania budzi wątpliwości. 18 sierpnia w swój dziewiczy rejs wyruszył „nowoczesny jacht towarowy” Anemos zbudowany na zamówienie firmy TransOceanic Wind Transport. Zabiera on na pokład 1000 ton ładunku, czyli tyle ile mieści się kontenerach transportowanych przez barki rzeczne. Choć TOWT deklaruje, że zastosowanie napędu żaglowego może pozwolić zredukować emisje Co2 nawet o 99%, to z informacji the Loadstar wynika, że w czasie swojego pierwszego rejsu jacht przez ponad 30% czasu korzystał z napędu silnikowego. W efekcie podczas tej podróży, emisje GHG w przeliczeniu na tonę ładunku okazały się wyższe niż w konwencjonalnych kontenerowcach.
Innym rozwiązaniem w zakresie napędu wiatrowego, które może znaleźć zastosowanie w żegludze są obrotowe pędniki tzw. rotory Flettnera. Norweski armator Wallenius Wilhelmsen buduje pierwszy statek ro-ro z takim napędem, na co pozyskał dofinansowanie z programu Horyzont Europa.
Czytaj też: Norwedzy zbudują pierwszy statek ro-ro z napędem wiatrowym