Maersk dementuje doniesienia ws. ETS, ale czy to wyjaśnia istotę sprawy…?
Maersk zaprzeczył twierdzeniom, że oszukuje spedytorów poprzez zawyżanie opłat za dopłaty do EU ETS. Tym samym odrzucił wnioski z badania federacji organizacji zielonych – Transport & Environment (T&E). Jego wyniki nazwał „wprowadzającymi w błąd” i opierającymi się na „błędnych analizach i nieaktualnych szacunkach dopłat”.
Przypomnijmy, że w analizie T&E oceniał niektóre aspekty zachowania czterech największych europejskich linii żeglugi kontenerowej: MSC, Maersk, CMA CGM i Hapag-Lloyd wobec objęcia żeglugi morskiej przez Unię Europejską systemem handlu emisjami CO2 (EU ETS). Wnioski są zawstydzające dla nich bowiem autorzy badania stwierdzili, że ci przewoźnicy choć płacą od 1 stycznia pozwolenie (EUA) za 40 proc. emisji CO2 statków, to poprzez wprowadzone dopłat z tego tytułu do stawek frachtu, wyższe niż koszt zakupu EUA na giełdach, osiągają idące w setki milionów euro zyski.
Patrz : Giganci żeglugi płacą za EUA, ale nieźle na tym zarabiają
Argumenty Maerska
Pozytywne jest to, że analiza T&E pokazuje występowanie konkurencji kosztów EU ETS między przedsiębiorstwami żeglugowymi, ocenia Maersk w oświadczeniu. „Ogólnie rzecz biorąc w analizie brakuje wielu czynników, które wpływają na koszty EU ETS ponoszone przez przedsiębiorstwa żeglugowe, a tym samym na stosowane dopłaty. Metodologia leżąca u podstaw analizy jest wadliwa, co z kolei prowadzi do niedokładnych wniosków, które nie odzwierciedlają rzeczywistości w naszej branży”, stwierdza Maersk.
Wytyka autorom analizy to, że do szacunków używa zawyżoną wartość EUA (90 euro/t CO2), odbiegającą od aktualnej wartości ceny ich zakupu na giełdzie (dodajmy: T&E nie ukrywa tego faktu opisując metodologię badania). Maersk informuje zarazem, że sam aktualizuje dopłatę za emisję CO2 co kwartał, „aby zapewnić dostosowanie do najnowszej ceny EUA”.
„Kluczową cechą analizy jest skupienie się na wybranych transakcjach. Analiza opiera się jednak na nieaktualnych szacunkach dopłat dla tych transakcji. Te starsze szacunki odzwierciedlają wyższą cenę EUA, co prowadzi do wyższych kosztów. To z kolei prowadzi do błędnych wniosków w porównaniu z obecnymi poziomami. Nowsze szacunki dopłat są dostępne dla Maersk.com i odzwierciedlają niższe ceny EUA” – informuje Maersk.
Jakie dane?
Prognozowane dopłaty za każdą 1 tonę zgłoszonego CO2 Maersk publikuje na swojej stronie. „Oczekuje się, że zmienność uprawnień do emisji CO2 (EUA) będących przedmiotem obrotu w ramach ETS może wzrosnąć ze względu na czynniki podaży i popytu. W związku z tym dopłata emisyjna będzie aktualizowana co kwartał, aby dostosować się do zmian cen EUA. Aby zapewnić przejrzystość, będziemy odwoływać się do publicznego indeksu ceny EUA”, informuje w zestawieniu z 15 sierpnia 2023 r. Jak dodaje, „Rzeczywistą dopłatę za emisje opublikujemy z co najmniej 30-dniowym wyprzedzeniem przed datą wejścia w życie dyrektywy”.
Właśnie pod tą datą Maersk informuje, że „W 2024 r. obowiązkiem wykupu objętych jest 40 proc. emisji CO2, a cena uprawnień EUA jest uważana za około 90 EUR na potrzeby obliczeń szacunkowych”. Z publikacji wynika, że np. dopłata do suchego FEU w I kwartale 2024 r. na trasie Daleki Wschód – Europa Północna wyniesie 70 euro, a za kontener chłodniczy – 105 euro. Najdroższe w tej kalkulacji są dopłaty z Europy do portów Zachodniej Afryki, odpowiednio 152 i 228 euro.
Według nowszego zestawienia z 1 grudnia 2023 r., dopłaty do przewozu kontenera suchego FEU trasie Daleki Wschód – Europa Północna wynoszą 39 euro, a chłodniczego – 58 euro. W naszej ocenie, T&E istotnie popełnił błąd metodologiczny, uwzględniając starsze szacunki zakupu EUA. Ale czy istotnie myli się co do meritum możliwego zjawiska? – wyjaśnienie Maersk nie wskazuje na to jednoznacznie.