Nadal brakuje oznak wznowienia swobodnej żeglugi Morzem Czerwonym
Pomimo działań odwetowych ze strony okrętów wojennych USA i Wielkiej Brytanii, rebelianci Huti nadal przeprowadzają ataki na statki handlowe płynące Morzem Czerwonym. Nie odstraszają ich uderzenia armii sprzymierzonych na ich cele naziemne, mające na celu niszczenie infrastruktury służącej do ataków, w tym wyrzutni rakietowych czy radiostacji. Ten stan oznacza, że w najbliższej przyszłości nie można oczekiwać powrotu swobodnej żeglugi na trasie z Azji do Europy (i odwrotnie) najkrótszą trasą, przez Kanał Sueski, a co wymusza na większości armatorów wybór żeglugi wokół Afryki.
W komentarzach analityków podkreśla się, że sposobów na rozwiązanie problemu należy „szukać na lądzie”. Przede wszystkim chodzi o podpisanie rozejmu lub umowy pokoju między Izraelem a Palestyńczykami (Hamasem), kończącego konflikt w Strefie Gazy. Według przedstawicieli milicji Huti, atakują oni dlatego statki, by wymusić ten pokój. Ale istotne jest też konstruktywne i efektywne zaangażowanie się światowych przywódców, w tym jasne stanowisko Rady Bezpieczeństwa ONZ w sposób rozwiązania problemu. Niestety, nadal nie ma jedności w sprawie koniecznych działań, słabo angażują się też te kraje, którym powinno zależeć najbardziej, począwszy od Egipt i Chin.
„Pracujemy niestrudzenie, aby skoordynować działania, które doprowadzą do rozwiązania problemu swobodnej żeglugi” – powiedział Arsenio Dominguez sekretarz generalny Międzynarodowej Organizacji Morskiej (IMO) w wywiadzie dla Agence France-Presse.
Najnowsze ataki
We wtorek (6 bm.) rebelianci Huti ostrzelali amerykański masowiec „Star Iris”, płynący pod flagą Wysp Marshalla i brytyjski masowiec „Morning Tide”, pływający pod banderą Barbadosu. Licząc od od początku listopada były to ataki o numerach 50 i 51 na statki handlowe w rejonie Morza Czerwonego.
Do wczoraj podawano rozbieżne informacje w sprawie ataku na „Star Iris”. Według niektórych, kapitan zgłosił uderzenie w kadłub dwóch pociski i „niewielkie uszkodzenia’. Departament Obrony USA podał że statek prawdopodobnie nie został trafiony, natomiast brytyjscy konsultanci ds. bezpieczeństwa Ambrey poinformowali, że jeden z dwu pocisków uderzył w statek, powodując uszkodzenia prawej burty.
Patrz: Kryzys żeglugi Morzem Czerwonym nie zmieni ogólnych trendów
Był to drugi od 6 lutego atak, po „Star Nasia” na statki należące do notowanej na giełdzie w Nowym Jorku grupy Star Bulk. Od ataków nie powstrzymuje okoliczność, że „Star Iris” kierował się do Iranu (wiózł rudę żelaza z Brazylii), uważanego za „oko i ucho” Huti oraz ich wsparcie finansowe, a dla „Star Nasia” portem docelowym żeglugi są Indie. Ten drugi masowiec nie odniósł szkód, w tym tygodniu ma dotrzeć do celu.
Negocjacje się toczą?
„Pracujemy niestrudzenie, aby skoordynować działania, które doprowadzą do rozwiązania problemu swobodnej żeglugi Morzem Czerwonym” – powiedział 12 bm. Arsenio Dominguez sekretarz generalny Międzynarodowej Organizacji Morskiej (IMO) w wywiadzie dla Agence France-Presse.
Przypomniał, że region Morza Czerwonego wraz z Kanałem Sueskim ma kluczowe znaczenie dla światowego transportu towarów, ponieważ tym szlakiem transportuje się ok. 12 proc. towarów z globalnym handlu. „Wielu armatorów zdecydowało się zaprzestać działalności na Morzu Czerwonym, wysyłając swoje statki na dłuższą trasę wokół południa Afryki. Ale nie jest to idealne rozwiązanie, ponieważ zwiększa koszty transportu, a ostatecznie cenę ładunku” – stwierdził Dominguez. Jak dodał, obecnie ponad 60 proc. statków (w ujęciu tonażowym) spośród płynących na trasie wschód – zachód i odwrotnie wybiera trasę wokół Przylądka Dobrej Nadziei.
Traci Egipt
Egipski minister finansów Mohamed Maait powiedział dziennikarzowi Reutersa w niedzielę, że część uszczerbku w dochodach z wpływów tranzytowych administracji Kanału Sueskiego, z powodu ataków na statki na Morzu Czerwonym, może zostać zrekompensowana dzięki „wcześniejszemu wzrostowi tych przychodów”.
Jednak np. według The Economist, trwające dłużej niż np. kwartał zakłócenia w swobodnej żegludze mogą doprowadzić do ruiny finansowej Egiptu, dla którego przychody z tranzytu kanałem są ważnym źródłem dochodów budżetowych. Bez wpływów z tych opłat bankowi centralnemu Egiptu zabrakłoby np. już w ub.r. rezerw walutowych (na początku 2023 r. wynosiły 16 mld USD). Dochody Egiptu z Kanału Sueskiego od początku roku są prawdopodobnie o 40 proc. niższe niż w tym samym czasie w ub.r.