Niemcy: strajk na kolei może być najkosztowniejszy w historii
Maszyniści zrzeszeni w związku zawodowym GDL rozpoczęli we wtorek 23 stycznia kolejny strajk. Tym razem protest potrwać ma aż do poniedziałku 29 stycznia i może być najkosztowniejszym strajkiem w powojennej historii Niemiec.
GDL od kilku miesięcy negocjuje układy zbiorowe pracy maszynistów z niemieckimi przedsiębiorstwami. Związek chce podwyżki wynagrodzenia, wypłacenia jednorazowej zwolnionej od podatku premii w wysokości 3000 euro i skrócenia tygodniowego czasu pracy z 38 do 35 godzin. Jak do tej pory GDL zawarł układy zbiorowe z 19 przewoźnikami, które łącznie obejmują 10 tysięcy maszynistów. Nie udało się natomiast osiągnąć porozumienia z największym pracodawcą — państwowymi Kolejami Niemieckimi (DB), w których zatrudnionych jest 20 tys maszynistów zrzeszonych w GDL. DB oferują podwyżkę z mniejszym zakresie niż chce związek zawodowy i odrzucają żądanie skrócenia czasu pracy, co argumentują dużymi niedoborami kadrowymi na kolei.
Tymczasem w Niemczech rosną obawy co do skutków powtarzających się i coraz dłuższych strajków na kolei dla gospodarki tego kraju jak i funkcjonowania łańcuchów dostaw. Jeśli nie dojdzie do zawarcia porozumienia w ostatnim momencie, to rozpoczęty właśnie prawie tygodniowy strajk maszynistów może być najkosztowniejszym protestem w powojennych Niemczech.
— Z jednej strony towary nie docierają lub są dostarczane z opóźnieniem; z drugiej strony ludzie mogą spóźnić się do pracy. W przeciwieństwie do strajków w przemyśle metalowym, przestoje w pracy w sektorze transportu dotykają więcej osób w sposób bardziej bezpośredni i poważniejszy. Oznacza to, że akceptacja społeczna wyczerpuje się stosunkowo wcześniej — skomentował dziennik „Tagesschau”.
Prawo do strajku
Komentatorzy zwracają uwagę, że inne związki zawodowe jak verd.di i EVG, który negocjował układy pracy na kolei na początku ubiegłego roku nie mają tak konfrontacyjnego podejścia jak GDL i najczęściej akceptują propozycje kompromisowe. Tak zakończono spór pracodawców z EVG.
Czytaj też: Oddala się ryzyko strajku na kolei w Niemczech
Zdarzało się jednak w przeszłości, że koncyliacyjna postawa przywódców związkowych spotykała się z niezadowoleniem pracowników, którzy wymuszali zaostrzenie stanowiska w negocjacjach. W Niemczech prawdo do strajku przez wiele dekad uważane było za istotny element kształtowania specyficznego modelu gospodarczego, w którym regulacje pracy nie są narzucane przepisami prawa wypracowywane w toku negocjacji pracowników i pracodawców, a wielu firmach strona pracownicza ma swoich przedstawicieli w radach nadzorczych. W ostatnich latach model ten poddawano coraz większej krytyce, gdyż z jednej strony są branże mocno uzwiązkowione, takie jak kolej, gdzie pracownicy maja silną pozycję, a z drugiej w wielu branżach pracownicy takiej ochronie nie mają. Dlatego w 2015 r. w Niemczech wprowadzono ustawowo wynagrodzenie minimalne, co było odejściem od systemu negocjacji. Obecnie przedstawiciele opozycyjnej CDU uważają że należy rozpatrzyć ograniczenie prawa do strajku z powodu zbyt dużych strat jakie ponosi gospodarka.