Wyścig raków „na dno”?
Przewoźnicy morscy sami nakręcają „wyścig w dół” stawek frachtu, co w 2024 roku doprowadzi ich do tragicznej sytuacji. Maersk jest wyróżniającym się wśród tych winowajców. Taki jest komentarz do publikacji przez grupę A.P. Møller-Mærsk słabych wyników w trzecim kwartale. Komentując je Vincent Clerc, dyrektor generalny duńskiego przewoźnika powiedział inwestorom giełdowym, że bez wzrostu na rynku spot w ostatnich trzech miesiącach „nadchodzący rok okaże się trudny dla żeglugi oceanicznej”.
Jego wypowiedź spotkała się z ostrą krytyką ze strony przedstawicieli łańcucha dostaw, informuje portal The Loadstar. Np. Stephanie Loomis szefowa frachtu morskiego Rhenus na Amerykę w mediach społecznościowych napisała: „Uważam za komiczne, że Clerc ostrzega przed „tragiczną” sytuacją, jeśli poziom stóp nie poprawi się przed końcem roku. Takie oferty pojawiają się jednak tydzień po tygodniu w arkuszach stawek współzaładowców Maerska. Może oni [Maersk] powinni przestać podcinać ten i tak już szalenie niski rynek spot. Ktoś tam może zechce się obudzić”.
Nie tylko Maersk zaniża
Jak wskazują dane z drugiego tygodnia listopada, na trasie Ningbo – Hamburg Maersk oferuje stawki spot frachtu w wysokości ok. 500 USD za TEU i 800 USD za FEU, w porównaniu ze średnimi rynkowymi wynoszącymi odpowiednio: 600 USD i 950 USD. Poproszony o ustosunkowanie się do tych danych i twierdzeń, że Maersk sam uczestniczy „w wyścigu na dno”, rzecznik prasowy grupy powiedział The Loadstar: „nie mam nic do dodania”.
Ale Maersk nie jest jedynym przewoźnikiem, który zachowuje się w ten sposób. Wielu przedstawicieli spedytorów potwierdza, że „wszyscy tak robią”. Jak wskazują szacunki firm analitycznych, od początku tego roku na rynek wciąż trafia dużo nowych kontenerowców, zwiększając nierównowagę między podażą mocy przewozowych a relatywnie mniejszym popytem. Ta sytuacja utrzyma się w 2024 r. Przewoźnicy zdawali i zdają sobie z tego sprawę z tego problemu, ale nie korygują strategii, licząc na „zaklepanie” miejsca na rynku w przyszłych okresach. W 2022 r. moce przewozowe wzrosły o 4,5 proc., czyli szybciej niż popyt na usługi transportu morskiego, w tym roku wzrosną prawdopodobnie o 5 proc., a w latach 2024 – 25 o 5-6 proc. Tylko w 2021 r. wzrost popytu (o 7 proc.) przewyższył wzrost mocy produkcyjnych (o 4,7 proc.).
Patrz: Niejednoznaczne oceny krótko- i długoterminowych zmian w morskim transporcie kontenerowym
Spedytorzy rządzą?
Jeden z przedstawicieli firmy spedycyjnej powiązanej z przewoźnikiem opisał krach stawek spotowych jako „własną robotę” przewoźników, bowiem akceptowali i akceptują stawki narzucone im przez spedytorów. Według niego, „spedytorzy nie zawsze działają odpowiedzialnie, ale przewoźnicy zgadzają się na taki poziom stawek; wszyscy mają wybór, aby powiedzieć „nie”.
„Na rynku cechującym się dekoniunkturą, gdzie spedytorzy konkurują w przetargach dla klientów, dość często przedstawiamy stawki, które w rzeczywistości nie są ofertą przewoźników. Są to stawki, które naszym zdaniem możemy osiągnąć, a następnie, jeśli się powiedzie, idziemy do wszystkich przewoźników i pytamy o poziomy stawek, których potrzebujemy. Ogólnie rzecz biorąc możemy liczyć, że co najmniej jeden przewoźnik się zgodzi” – powiedział spedytor dziennikarzowi cytowanego portalu brytyjskiego. Jak dodał, spedytorzy mogą zachowywać się w ten sposób tylko dlatego, że „wszyscy przewoźnicy walczą o same wolumeny”, co nie było niemożliwe w ciągu ostatnich trzech lat.
Możliwość komentowania została wyłączona.
