UE zbroi się w walce o przywództwo zielonych technologii
Komisja Europejska przedstawiła wczoraj mapę drogową, w jaki sposób planuje utrzymać konkurencyjność swojego przemysłu pod względem zielonych technologii i przyspieszyć osiągnięcie neutralności klimatycznej. Jeszcze niedawno Unia Europejska była ich liderem. Jednak teraz musi gonić Stany Zjednoczone i Chiny, szczególnie, że rządy tych krajów oferują ogromne dotacje na krajowe zielone technologie.

W ten sposób reaguje w szczególności na uchwaloną w sierpniu 2022 r. przez USA ustawę o ograniczeniu inflacji (IRA). Ona jawnie preferuje firmy amerykańskie i stwarza warunki, by przyciągać technologiczne firmy z Europy. Właśnie niedawno belgijski premier Alexander De Croo oskarżył USA o próbę „zwabienia zielonego przemysłu z Europy za Atlantyk”. Dlatego przedstawiona przez KE propozycja także chce m.in. ułatwić, z ponad półrocznym opóźnieniem, otrzymywanie dotacji rodzimym firmom.
Czytaj też: Czy grozi nam wojna handlowa USA – UE w sprawie elektryków?
Plan KE
Jak informuje Komisja, plan opiera się na wcześniejszych inicjatywach i jest uzupełnieniem m.in. programów Europejski Zielony Ład oraz REPowerEU. Opiera się on na czterech filarach: przewidywalnym i uproszczonym „otoczeniu regulacyjnym”, przyspieszeniu dostępu do finansowania, podnoszeniu umiejętności i otwartym handlu dla odpornych łańcuchów dostaw.
„Mamy okazję raz na pokolenie, aby szybko i ambicjonalnie wskazać drogę, by zapewnić UE wiodącą pozycję przemysłową w szybko rozwijającym się sektorze technologii o zerowej emisji netto. Europa jest zdeterminowana, by przewodzić rewolucji czystych technologii. Dla naszych firm i ludzi oznacza to przekształcenie umiejętności w wysokiej jakości miejsca pracy, a innowacje w masową produkcję dzięki prostszym i szybszym ramom. Lepszy dostęp do finansowania pozwoli naszym kluczowym branżom czystych technologii na szybkie zwiększenie skali” – skomentowała Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej.
Filary planu
Pierwszy filar planu dotyczy prostszych ram regulacyjnych. Komisja zaproponuje ustawę o przemyśle o zerowej emisji netto, która ma zapewniać uproszczone i przyspieszone wydawanie zezwoleń, promując europejskie projekty strategiczne. Ramy te zostaną uzupełnione ustawą o surowcach krytycznych, by poprawić dostęp do materiałów niezbędnych do wytwarzania kluczowych technologii, takich jak metale ziem rzadkich. KE planuje też przedstawić reformę struktury rynku energii elektrycznej, aby konsumenci mogli czerpać korzyści z niższych kosztów energii ze źródeł odnawialnych.
Drugi filar planu ma przyspieszyć inwestycje i finansowanie produkcji czystych technologii w Europie. „Finansowanie publiczne, w połączeniu z dalszymi postępami w zakresie europejskiej unii rynków kapitałowych, może odblokować ogromne kwoty finansowania prywatnego niezbędne do transformacji ekologicznej”, stwierdza Komisja w komunikacie. Komisja zakłada, że będą zagwarantowane równe warunki działania na jednolitym rynku, co ułatwi państwom członkowskim przyznawanie niezbędnej pomocy w celu przyspieszenia transformacji ekologicznej.
Komisja ułatwi również wykorzystanie istniejących funduszy UE do finansowania innowacji w dziedzinie czystych technologii, produkcji i wdrażania. Ma zbadać również „możliwości osiągnięcia większego wspólnego finansowania na szczeblu UE”. W perspektywie średnioterminowej Komisja zamierza utworzyć Europejski Fundusz Suwerenności. Aby ułatwić państwom członkowskim dostęp do funduszy REPowerEU, Komisja przyjęła też wczoraj nowe wytyczne dotyczące planów odbudowy i zwiększania odporności (KPO), wyjaśniające proces modyfikacji istniejących planów oraz warunki przygotowywania rozdziałów REPowerEU.
Komentarz Bloomberga
Plan Komisji spotkał się z mieszanym przyjęciem w UE, komentuje amerykańska agencja Bloomberg. Niektórzy obawiają się, że subsydia pomogą tylko bogatszym krajom, takim jak Niemcy i Francja, które mają zdolności fiskalne do inwestowania w krajowe firmy. Mniejsze kraje członkowskie może zdenerwować to, że Komisja Europejska nie planuje pozyskiwania nowych funduszy, ponieważ do 2030 r. zaplanowała wspólny budżet na zieloną transformację o kwocie ponad 380 mld euro, informuje agencja. Według niej, Włochy i Hiszpania już ostrzegły przed złagodzeniem zasad pomocy państwa, które ich zdaniem faworyzowałyby „większe kraje”. W istocie Niemcy i Francja już najbardziej skorzystały po tym, że KE złagodziła obowiązujące przepisy, aby pomóc firmom zmagającym się z wysokimi kosztami energii.
Kilku czołowych urzędników UE, w tym szefowa unijnej ds. konkurencji Margrethe Vestager ostrzegło również, że zbyt duże wsparcie krajowe dla firm może być niekorzystne dla państw członkowskich o mniejszej zdolności fiskalnej. A Holandia i Szwecja ostrzegają przed ryzykiem rozdrobnienia rynku wewnętrznego, szkodliwego wyścigu o dotacje i słabszego rozwoju regionalnego.
Komentarze prasy niemieckiej
„Jest to bez wątpienia taniec na linie, wyjątkowo trudny” komentarze Handelsblatt. Z jednej strony, jeśli UE będzie zbyt bojaźliwa, straci na konkurencyjności w dziedzinie zielonych technologii. Ale z drugiej, skoro USA rozpoczęła wyścig po subwencje, także UE nie ma wyboru – musi wziąć w nim udział. „Nie musi jednak walczyć tymi samymi nieuczciwymi metodami co Stany Zjednoczone, np. otwarcie dyskryminując zagraniczne przedsiębiorstwa. Nie musi też inwestować takich samych środków finansowych jak USA. Głównie dlatego, że w ostatnich latach UE zainwestowała już w ten sektor znacznie więcej środków publicznych” – stwierdza tygodnik.
„Nie ulega jednak wątpliwości, że w wyścigu o pozycję lidera w dziedzinie technologii obecnie Stany Zjednoczone wyprzedzają UE. Jednak w niektórych obszarach Europa jest wciąż na prowadzeniu” – konstatuje dziennik z Duesseldorfu. Zdaniem „Frankfurter Rundschau” impuls przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen do promowania technologii przyjaznych dla klimatu jest czymś innym niż wielkim sukcesem. „Co najwyżej jest to początek zaległej debaty o tym, jak państwa UE powinny reagować na miliardowe dotacje USA i Chin dla własnego przemysłu i związane z tym zakłócenia konkurencyjności” – pisze dziennik.
Wydaje się, że pod względem wielkości nakładów stary kontynent chce dogonić swoich rywali. Ale kto skupia się wyłącznie na tym, nie będzie w stanie sprostać wyzwaniom. Chiny i USA wyszły już na prowadzenie i zyskały sporą przewagę. Np. administracja Bidena nie tylko promuje odnawialne źródła energii za pomocą amerykańskiej ustawy o zmniejszeniu inflacji, ale także inwestuje w system społeczny. Stary kontynent nie musi jednak popadać w histerię i snuć scenariusze zagłady. „Polityka obu wielkich mocarstw raczej powinna być postrzegana jako atak na UE, nawet jeśli nie będzie to głównym celem Waszyngtonu i Pekinu” – uważa komentator „Frankfurter Rundschau”.