Budowa floty offshore
W Polskiej Wyłącznej Strefie Ekonomicznej Morza Bałtyckiego już wkrótce realizowana będzie budowa floty offshore służącej do obsługi procesu budowy i serwisu morskich farm wiatrowych.

Potencjał rozwoju morskiej energetyki wiatrowej w polskiej części Morza Bałtyckiego uznaje się za jeden z największych w regionie. Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej szacuje, że w perspektywie 2050 r. można zainstalować moce rzędu 28 GW. Do tej pory w morskich farmach wiatrowych w Europie zainstalowano w sumie moce rzędu 26 GW, w tym 1, 3 GW mocy zainstalowanej w pierwszej połowie 2021 r.
Unikatowy projekt
Potencjał drzemiący w morskich farmach wiatrowych dostrzega coraz więcej inwestorów. Podpisana w styczniu 2021 r. ustawa offshore, ma nadać jeszcze większy impuls do rozwoju dużych inwestycji na Morzu Bałtyckim. NED-Project poświęcił znaczną ilość czasu na opracowanie autorskich projektów, dzięki czemu jest w stanie dostarczyć wydajne, opłacalne jednostki przeznaczone do budowy i serwisowania morskich farm wiatrowych. Kilka tygodni temu firma uzyskała zgodę dla projektu jednostki instalacyjnej nowej generacji typu jack-up gotowej do instalacji turbin 20MW. Wyróżnia ją wysoka innowacyjność i możliwości na tle konkurencji. To unikatowy projekt na skalę światową. – W ostatnich tygodniach uzyskaliśmy zatwierdzenie towarzystwa klasyfikacyjnego dla pomysłu projektu, który w tej chwili przechodzi do dalszej fazy projektowania. Zamierzamy projekt uruchomić i rozpocząć jego budowę z naszym amerykańskim partnerem w przyszłym roku. Założenia były ambitne. Jest przed nami szereg wyzwań, natomiast trzymamy się planu – wskazał podczas IV Forum Wizja Rozwoju Zbigniew Szyca, prezes zarządu NED-Project. Dodał, że jest to jednostka wielofunkcyjna, która posiada bardzo duży pokład roboczy. Będzie dostosowana do pracy na paliwie opartym na wodorze. NED Project planuje również budowę jednostki w Stanach Zjednoczonych. – Dynamika rozwoju europejskiego sektora jest duża, dlatego z naszym klientem planujemy budowę drugiej jednostki. Życzylibyśmy sobie, żeby jedna z nich powstała w Polsce i była dedykowana na strefy bałtyckie – mówił prezes Szyca.
Wszystko wskazuje na to, że pierwsze projekty morskich farm wiatrowych w Polsce, w fazie realizacyjnej znajdą się pod koniec 2024 roku. W roku 2025 będzie to już prawdopodobnie faza instalacji turbin. – Pierwszy etap budowy farm wiatrowych przez polskich inwestorów, tj. 2,3 GW PGE i 1,2 GW PKN ORLEN, na dzień dzisiejszy są już rozdane. Będziemy jednak zabiegali o to, żeby pojawić się pod koniec pierwszego etapu. Natomiast rzeczywiście przygotowujemy się pod etap drugi – wskazuje Grzegorz Strzelczyk, prezes zarządu Lotos Petrobaltic SA. Na Forum Wizja Rozwoju wspomniał, że Lotos Petrobaltic SA jest w dialogu technicznym z partnerami, z którymi będzie wspólnie serwisować farmy budowane przez PKN ORLEN. – Jako operator logistyczny będziemy podstawiali jednostki, które mają zapewnić możliwości techniczne obsługi serwisów – mówił. Spółka jest również w kontakcie z deweloperami i rozważa budowę kablowca. – Ten proces się toczy. Mam nadzieję, że do końca roku będziemy mogli to skonkretyzować i podpisać wstępne umowy, które pozwoliłyby uruchomić proces inwestycyjny w polskich stoczniach – wyraził nadzieję prezes Strzelczyk.
Zdaniem Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk, prezes zarządu Polskich Linii Oceanicznych, należy być otwartym na zagranicznych inwestorów. Nie mogą oni jednak przejąć naszych offshorów. – Zasady muszą być jasno określone. Musimy na tym wygrywać, a nie tylko płacić rachunki – ocenia.
Niezbędne są zmiany systemowe
– Łańcuch dostaw w Polsce w ogóle nie jest zabezpieczony i w żaden sposób prawnie skoordynowany – ocenia radca prawny Mateusz Romowicz. Zwraca uwagę na fakt, iż na dzień dzisiejszy ustawa pracy na morzu ma znaczenie marginalne, bo znajduje zastosowanie do polskiej bandery, czyli do zaledwie kilkunastu jednostek, które są tam zarejestrowane, ponieważ pozostałe pływają pod obcymi banderami, Cypru czy Malty. – Stoję na stanowisku, że jeżeli my nie przygotujemy oferty w postaci polskiej bandery, czy to drugiego czy pierwszego rejestru, ale w całkowicie nowej formule, gdzie ta bandera będzie dawała ofertę dla polskiego przedsiębiorstwa, ale i zagranicznego, żebyśmy byli konkurencyjni, to o flocie offshore możemy mówić w konfiguracji takiej, że oczywiście stocznie zbudują w jakimś stopniu te jednostki, ale zysk dla państwa i lokal contentu stąd po prostu ucieknie – zaznacza mec. Romowicz. W jego ocenie kompletnie nie funkcjonuje także ustawa o aktywizacji przemysłu okrętowego. Powinna być radykalnie zmieniona i skoordynowana z nowymi przepisami offshorowymi. – W ustawie offshorowej nie ma zabezpieczeń formalnych co do polskiego łańcucha dostaw. Zmiany systemowe są tu niezbędne – podkreśla radca prawny Mateusz Romowicz.
Czytaj również: Inwestycje w offshore mogą być impulsem dla rozwoju gospodarczego Polski