Tomasz Langowski: Wysokie ceny w transporcie przyspieszają konsolidację branży
Przy wysokich cenach frachtu przedsiębiorcy muszą podjąć decyzję, czy import im się obecnie opłaca, czy też lepiej skorzystać z innych sposobów pozyskania materiałów lub półproduktów. Obecna sytuacja przyczynia się do konsolidacji branży logistycznej – mówi Tomasz Langowski, wiceprezes Langowski Logistics.

Jak spedytorzy radzą sobie z obecną trudną sytuacją w transporcie morskim?
Wysokie stawki frachtu mają wpływ na opłacalność importu. Niektórzy importerzy nie mają wyboru, gdyż ich łańcuch dostaw jest tak skonstruowany, że muszą przywozić ładunki i godzić się na obecne stawki frachtu. Przedsiębiorcy muszą podjąć decyzję, czy import im się obecnie opłaca, czy też lepiej skorzystać z innych sposobów pozyskania materiałów lub półproduktów. W przypadku eksportu do Azji, Australii, czy Ameryki jest problem z dostępnością przestrzeni ładunkowych. Zdarza się, że klienci muszą czekać kilka tygodni na potwierdzenie miejsca na statku. Trudno jest zrealizować transport, szczególnie z dnia na dzień.
Czy zdarza się, że z powodu wysokich cen transportu klienci rezygnują z zleceń?
Tak, jest to widoczne. Natomiast w obecnej sytuacji rozmawiamy z klientami, przedstawiamy im wszystkie dostępne rozwiązania z różnymi opcjami ceny, czasu dostawy i dostępności miejsca. Część firm mimo wszystko obecnie rezygnuje z importu. Dotyczy to zwłaszcza towarów o mniejszej wartości, których import przestał się opłacać. Z drugiej strony obecna sytuacja na rynku sprawia, że pojawiają się nowi klienci, którzy szukają lepszych cen i miejsca, gdyż ich dotychczasowi spedytorzy sobie nie radzą.
Czytaj też: Kto zarabia na bałaganie w transporcie?
Czy ta sytuacja wpływa na konsolidację branży?
Tak, to już się dzieje. Przy stawkach importu z Chin sięgających kilkunastu tysięcy dolarów za kontener wiele mniejszych firm ma problem z płynnością finansową, gdyż korzystają z rozwiązań które wymuszają na nich przedpłaty. Mocno to wpływa na działalność spedytorów. Widzimy, też że duże firmy jak Maersk, DSV czy Rhenus dokonują akwizycji.
A jak rozwijają się obecnie przewozy na Nowym Jedwabnym Szlaku?
Przez pierwsze lata projekt ten opierał się na subsydiach wypłacanych przez chińskie prowincje. Dzięki temu jeszcze dwa lata temu ceny za przewóz kontenerów koleją na tym szlaku były atrakcyjne. Jednak obecnie ze względu na sytuację jaka występuje na rynku transportu morskiego, czyli wysokie stawki frachtu i brak podaży miejsca, te ceny wzrosły.
Dużo firm zainteresowało się w ostatnich latach transportem kolejowym by utrzymać swoje łańcuchy dostaw. Trzeba natomiast pamiętać, że podaż miejsc ładunkowych na Nowym Jedwabnym Szlaku jest wielokrotnie mniejsza niż w transporcie morskim, co przy wysokim popycie spowodowało wzrost cen. Pojawiły się też spore problemy z kongestią na granicy chińsko — kazachskiej. Prace remontowe na liniach kolejowych w rejonie Terespola i na magistrali E 20 dodatkowo obniżają przepustowość polskiego odcinka Nowego Jedwabnego Szlaku. Z tego powodu w ostatnim czasie część pociągów zostało przekierowanych z Małaszewicz na Kaliningrad. Na możliwości organizowania przewozów wpłynęły też powodzie w Chinach i Europie. Ponadto zamknięto port Ningbo, a wcześniej Yantian, co również ma negatywny wpływ na całą branżę transportową.
Jakie działania podejmuje obecnie Langowski Logistics?
Niedawno otworzyliśmy nowy oddział w Małaszewiczach, który ułatwia kontakt z kluczowymi partnerami w tym najważniejszym miejscu na Nowym Jedwabnym Szlaku. Obecnie zatrudniamy nowych pracowników. Inwestujemy też w nowe systemy informatyczne oraz w magazyny. W tym roku przenieśliśmy się do nowego, dwukrotnie większego magazynu w Gdyni. Jest to obiekt klasy A położony w bezpośrednim sąsiedztwie terminali BCT i GCT. Inwestycja ta jest ważna w kontekście planów budowy nowego terminalu głębokowodnego w porcie Gdynia. Chcemy także zwiększyć naszą powierzchnię magazynową w Gdańsku, Pruszkowie i Łodzi. Inwestycje te ruszą w tym roku, docelowo osiągając poziom 35 tys. mkw łącznie.