Miratrans: Przeniesienie ładunków na transport intermodalny jest koniecznością
Transport intermodalny pozwala wykonywać większą liczbę przewozów przy wykorzystaniu mniejszej liczby ciągników siodłowych, jest też odpowiedzią na wyzwania ochrony środowiska. Jednak uruchomienie nowego połączenia intermodalnego jest przedsięwzięciem skomplikowanym – uważa Ireneusz Frankowski, członek zarządu Miratrans Transport Sp. z o.o. oraz członek Rady Związku Pracodawców „Transport i Logistyka Polska”.
Zobacz także: Miratrans: Uznaliśmy, że transport intermodalny to rozwiązanie na przyszłość
Jakie korzyści osiąga spedytor dzięki wyborowi transportu intermodalnego?
Jest wiele aspektów, które skłaniają do takich przewozów. Po pierwsze wprowadzane są kolejne regulacje, które ograniczają możliwości swobodnego wykonywania przez kierowców samochodów ciężarowych z krajów takich jak Polska przewozów w krajach zachodnich – Pakiet Mobilności. Kolejna rzecz to brak kierowców, co stanowi coraz większy problem. Ponadto, zarówno polityka europejska jak i plany biznesowe wielu przedsiębiorstw zakładają poszukiwanie rozwiązań przyjaznych środowisku również w transporcie. Intermodal pozwala także wykonywać większą liczbę przewozów przy wykorzystaniu mniejszej liczby ciągników siodłowych i kierowców, co przynosi oszczędności spedytorom.
Trzeba jednak pamiętać, że w porównaniu w wykonywaniem przewozów samochodami, transport intermodalny jest bardziej skomplikowany pod względem organizacyjnym. Trzeba spełnić wiele warunków by przewóz ładunków pociągiem intermodalnym był opłacalny. Jeśli jednak dobrze zorganizujemy pierwszą i ostatnią milę oraz sam przejazd pociągu, to może się to okazać opłacalne pod względem finansowym. Pewnym ograniczeniem są bariery czasowe. Klienci oczekują, że transit time i koszty będą porównywalne do transportu samochodowego. Są jednak czynniki na które nie mamy wpływu. Opłaty za dostęp do infrastruktury kolejowej w Polsce są dwa razy wyższe niż w Niemczech, a czasy przejazdu pociągów dłuższe. Mimo to mamy połączenia, gdzie widać przewagę transportu intermodalnego. Na przykład jeden z naszych pociągów wyrusza z Olsztyna w sobotę i w niedzielę wieczorem dociera do terminalu w Ludwigshafen, a w poniedziałek rano dostarczamy towary na terenie Niemiec. Namówienie kierowców żeby wyjechali w trasę w piątek nie jest łatwe. Nasz pociąg tymczasem jedzie również w niedzielę, gdyż kolei nie obejmują liczne ograniczenia w pracy, które spotykamy w transporcie drogowym.
Chcemy uruchomić więcej połączeń miedzy Polską a Niemcami, co pozwoli zaoferować klientom bardziej elastyczną usługę. Obecnie uruchamiamy dwie pary pociągów w tygodniu, a planujemy zwiększyć tę liczbę do 4 par. Ponadto chcemy aby nasze pociągi miały postój na jednym z terminali w centrum Polski, co będzie atrakcyjne dla importerów. Plany trzeba było odłożyć na czas epidemii koronawirusa, kiedy wielu klientów wstrzymało pracę w fabrykach, ale chcemy wrócić do tych pomysłów po zakończeniu kryzysu. Planujemy rozszerzyć naszą usługę intermodalną tak by nasze naczepy docierały z Niemiec do Włoch i innych krajów. Jednym z powodów dla których wybraliśmy terminal w Ludwigshafen jest to, że docierają tam pociągi z całej Europy.
Czy na pracę Państwa firmy duży wpływ ma epidemia koronawirusa.
Na szczęście kryzys spowodowany epidemią nie spowodował, że musieliśmy ograniczać zatrudnienie. Jednak widzimy, że wiele firm wstrzymało lub ograniczyło pracę w fabrykach, co przełożyło się na mniejsze zapotrzebowanie na usługi transportowe. W ostatnich tygodniach sytuacja w branży logistycznej zaczęła się poprawiać, ale jeszcze nie wróciła do stanu sprzed marca. Być może konieczne będą jakieś działania stymulujące gospodarkę. Obawiamy się jednak tego, że ludzie będą oszczędzać pieniądze i z ostrożnością podchodzić do zakupów, co może przynieść drugą falę kryzysu. Wierzę w to, że w jakiś sposób na odbudowę rynku mogą wpłynąć działania rządów państw i Unii Europejskiej, co przywróci optymizm wśród konsumentów i sprawi, że będą oni kupować nie tylko artykuły najbardziej niezbędne. Obecnie jednak trudno przewidzieć rozwój sytuacji, a prognozy są bardzo różne.
Jak obecnie wygląda sytuacja w transporcie samochodowym na pierwszej i ostatniej mili?
W Olsztynie sytuacja jest dość nietypowa bo terminal jest na terenie fabryki, która jest jednocześnie jednym z klientów, wiec w tym przypadku nie ma „pierwszej mili” ale transport samochodowy obsługuje zlecenia ze strony pozostałych firm, które korzystają z naszej oferty intermodalnej. Sytuacja w której załadunek ładunków na pociąg odbywa się na przyzakładowej bocznicy jest rozwiązaniem optymalnym. Po stronie niemieckiej działa nasza spółka zależna, która posiada własne samochody. Ponieważ jednak transport intermodalny został wyłączony z przepisów ograniczających pracę zagranicznych kierowców, to w Niemczech możemy również obsługiwać transport miedzy terminalem a klientami samochodami zarejestrowanymi w Polsce. Aby jednak uruchomić usługę musieliśmy zorganizować naszą działalność w Niemczech, znaleźć odpowiedni parking, co wcale nie było łatwe, gdyż jest to obszar silnie zurbanizowany.
A jak ocenia Pan perspektywy dla branży intermodalnej na najbliższe lata? Czy władze publiczne powinny wdrożyć jakieś zachęty np. obniżenie opłat infrastrukturalnych?
Przeniesienie części przewozów towarów z dróg na kolej jest koniecznością. Od tego nie ma odwrotu. Widzimy również u naszych klientów coraz większe zainteresowanie transportem intermodalnym. Fabryki zlokalizowane są często w miastach, ludziom nie podoba się rosnący ruch samochodów ciężarowych w rejonie osiedli mieszkaniowych. Wiele czynników będzie miało wpływ na rozwój tej gałęzi transportu. Obecnie transport drogowy znów jest konkurencyjny z powodu niskich cen paliw, ale to jest sytuacja tymczasowa. Właściwym kierunkiem jest rozwój kolei intermodalnej, który przyspieszy kiedy zakończą się remonty infrastruktury. Przydałoby się też aby dostęp do infrastruktury kolejowej w Polsce nie był droższy niż w krajach zachodnich. Potrzeba też siatki terminali intermodalnych. Nie muszą to być koniecznie wielkie inwestycje. Czasem wystarczy tylko plac przeładunkowy i reachstackery by uruchomić połączenie w regionie do którego wcześniej nie docierały takie połączenia.
Wierzę, że w przyszłej perspektywie budżetowej UE będzie kontynuowane wsparcie dla tej branży. Transport intermodalny jest o tyle specyficzny, że na samym początku działalności wymaga dużych nakładów finansowych, co stanowi barierę dla mniejszych firm. Dlatego jeszcze przez jakiś czas takie inwestycje powinny być wspierane przez fundusze unijne. Pamiętać też trzeba, że transport drogowy również korzysta z infrastruktury, którą wybudowano dzięki środkom unijnym. Tak wiec wsparcie dla intermodalu i kolei przywraca konkurencyjność transportu szynowego.