Miratrans: Uznaliśmy, że transport intermodalny to rozwiązanie na przyszłość
Miratrans jest spółką, która od lat organizuje towarowe przewozy samochodowe. Niedawno spółka ta weszła na rynek przewozów intermodalnych i zorganizowała nową usługę na trasie Olsztyn – Ludwigshafen. O tym w jak wyglądały przygotowania do uruchomienia połączenia kolejowego i z jakimi wyzwaniami wiąże się dla nowych graczy na rynku transport intermodalny opowiada w rozmowie z IntermodalNews.pl Ireneusz Frankowski, członek zarządu Miratrans Transport Sp. z o.o. oraz członek Rady Związku Pracodawców „Transport i Logistyka Polska”.

Dlaczego zdecydowali się Państwo na uruchomienie połączenia intermodalnego? Jak wyglądały przygotowania do tego przedsięwzięcia?
Jesteśmy firmą transportową, która od 1991 zajmuje się przewozami samochodowymi. Natomiast od kilku lat zauważamy wzrost zainteresowania transportem intermodalnym. W dłuższej perspektywie czasu transport towarów nie będzie mógł się opierać w takim stopniu jak obecnie na samochodach. Od 2014 r. odwiedziliśmy wiele terminali intermodalnych w Europie, żeby poznać specyfikę tej gałęzi transportu. Rozmawialiśmy z wieloma przewoźnikami kolejowymi, operatorami logistycznymi oraz z firmami które zaczęły budować terminale przeładunkowe w Europie i Polsce. Stwierdziliśmy wówczas, że to może być dobre rozwiązanie na przyszłość.
Już kilka lat temu widoczne były problemy z dostępnością kierowców samochodów ciężarowych a także z wprowadzanymi kolejno obostrzeniami odnośnie pracy osób z tej części Europy w krajach zachodnich. Dlatego w 2014 zakupiliśmy 45 naczep przystosowanych do transportu intermodalnego i rozpoczęliśmy testowe przewozy pomiędzy Ludwigshafen a Poznaniem. W 2019 zdecydowaliśmy, że jest dobry moment żeby zacząć wykonywać przewozy intermodalne. Rozmawialiśmy z naszymi klientami, badaliśmy potencjalny rynek i wielkość przewozów ładunków, co jest kluczowe dla opłacalności takiego przedsięwzięcia. Podczas rozmów z firmą Michelin powstał pomysł wspólnej inicjatywy. Francuska firma wyraziła chęć przeniesienia części swoich operacji logistycznych na kolej. Michelin chce ograniczyć w ten sposób emisje CO2.
Równolegle szukaliśmy miejsca, gdzie moglibyśmy dokonywać przeładunków. Początkowo chcieliśmy wykonywać operacje przeładunkowe na zewnętrznym terminalu. Jak się jednak okazało, żadna z bocznic, które braliśmy pod uwagę z różnych powodów nie nadawała się do wykorzystania w tym celu. Ostatecznie zdecydowaliśmy się wykorzystać bocznicę, która znajduje się na terenie fabryki Michelin w Olsztynie. Kiedyś na terenie tego zakładu była rozbudowana sieć wewnętrznych linii kolejowych. Część tej infrastruktury została z czasem zlikwidowana ale udało się znaleźć miejsce w którym można było w porozumieniu z firmą Michelin utworzyć plac przeładunkowy.
W tym samym czasie poszukiwaliśmy przewoźnika kolejowego, z którym moglibyśmy współpracować przy przewozach intermodalnych. Zawarliśmy porozumienie z firmą LTE Poska Sp. z o.o. Następnie zakupiliśmy kolejne 90 naczep intermodalnych, gdyż do obsługi takiego pociągu który przewozi 36 naczep trzeba przynajmniej trzykrotnie większej liczby jednostek. Obecnie mamy 135 naczep co pozwala obsługiwać połączenie wahadłowe wykonywane dwa razy w tygodniu. Realizacja tego projektu wymagała dobrej koordynacji działań kilku podmiotów. Wymagało to sporo pracy. Bocznica na terenie fabryki została dostosowana do nowej funkcji. Michelin wybudował tam plac przeładunkowy. Kolejnym krokiem był zakup reach stackera i przeszkolenie pracowników do obsługi tych urządzeń. Przewiezienie reach stackera do Polski również okazało się złożonym przedsięwzięciem bo wymagało użycia kilku naczep, w tym jednej dostosowanej do przewozu ciężkich ładunków. Po stronie niemieckiej korzystamy z funkcjonującego od lat terminalu intermodalnego w Ludwigshafen, który wcześniej odwiedzaliśmy i jak się okazało pracownicy tego terminalu wyrazili zainteresowanie naszym projektem. Udało nam się skoordynować wszystkie elementy tego przedsięwzięcia.
Co zadecydowało o wyborze trasy Olsztyn -Ludwigshafen?
Po analizie ruchu na różnych trasach jakie przez lata obsługiwaliśmy naszymi samochodami ciężarowymi wyszło nam że ta linia daje szansę na zapełnienie pociągu intermodalnego. Wynika to stąd, że Ludwigshafen to silnie uprzemysłowiony region, gdzie mamy sporo zarówno dostaw dla naszych klientów jak też odbiorów ładunków. Uznaliśmy że to będzie optymalna trasa dla naszego połączenia. Trzeba też pamiętać że połączenie to jest otwarte dla wielu klientów. Oprócz Michelin korzystają z niego inne firmy. Prowadzimy rozmowy z kolejnymi potencjalnymi klientami.
Czy w rejonie Olsztyna jest potencjał na wybudowanie otwartego terminalu intermodalnego?
Jeśli chodzi o nasze potrzeby, to obecne rozwiązanie, czyli wykorzystanie bocznicy na terenie zakładu Michelin Polska pozwala realizację naszych zadań. Budowa terminalu pomogłaby rozwinąć taki transport intermodalny w regionie, ale my nie rozważamy takiej inwestycji.
Miratrans brał również udział w projekcie unijnym prowadzonym przez CUPT. (nr POIS.03.02.00-00-62/18 pn. „Rozwój transportu intermodalnego poprzez zakup naczep do przeładunku pionowego).
Tak, otrzymaliśmy dofinansowanie na pokrycie 50% kosztów zakupu naczep. Kwota dotacji wyniosła ponad 5,5 mln zł. Było to oczywiście wsparcie w projekcie, ale wysiłek finansowy jaki musieliśmy ponieść by zrealizować to połączenie był dużo wyższy. Uruchomienie nowego połączenia intermodalnego wymaga też sporego wysiłku organizacyjnego.
W transporcie intermodalnym najczęściej korzysta się z kontenerów. Skąd decyzja o realizacji transportu naczepami?
Zadecydowało o tym kilka powodów. Korzystamy z naczep P400, które mają dużą objętość, jakiej nie można uzyskać w kontenerach. Część naszych klientów wymaga duże kubatury w jednostce. Drugim powodem jest to że naczepa równie dobrze nadaje się do transportu drogowego, co wiąże się z większymi możliwościami optymalizacji wykorzystania zasobów.
