Czy redukcja ceł wywoła odbicie dostaw towarów do Stanów Zjednoczonych?
Po niedawno ogłoszonym przez Biały Dom obniżeniu 145-procentowego cła na chińskie towary do 30 proc. i odroczeniu do 14 sierpnia ich wejścia w życie (pierwotnie 9 lipca), wielu amerykańskich importerów spieszy się z importem, korzystając z tego okienka. Ale nie jest to powszechne zjawisko. I wcale nie jest jasne, „czy to ułaskawienie wywoła duże odbicie w dostawach do Stanów Zjednoczonych”, jak mówi jeden z ekspertów amerykańskich.
Każda nowa zmiana w polityce celnej USA pociąga natomiast zakłócenia w logistyce i produkcji. Jedną z konsekwencji ceł głoszonych 2 kwietnia było odwołanie z dnia na dzień przez największych przewoźników liniowych wielu rejsów z Chin do USA, czyli zmniejszenie potencjału usług. Obecnie go brakuje, wprowadzają oni są wysokie dopłaty za slot (miejsce na kontener na statku). Zamieszanie z cłami zahamowało też część produkcji w Chinach. A jakby było mało chaosu, wydane w poniedziałek rozporządzenie obniża – począwszy od 14 bm. – cło de minimis na małe przesyłki (o wartości do 800 dol.) wysyłane do USA bezpośrednio do konsumentów.
Zakłócenia w popycie
Maj to miesiąc, w którym amerykańscy sprzedawcy detaliczni zwykle składają zamówienia na towary, do sprzedaży w okresie Halloween, Święta Dziękczynienia i Bożego Narodzenia. Dotychczas zazwyczaj lądowały one w amerykańskich portach między sierpniem a październikiem. „Nie wiem, czy wielu sprzedawców powie: ok, w naszym najważniejszym okresie roku droższe o 30 proc. towary są w porządku” – powiedział Gene Seroka, dyrektor wykonawczy portu w Los Angeles – najbardziej ruchliwego w USA i bramy nr 1 dla importu oceanicznego z Chin – którego cytuje agencja Reuters.
Dlatego ocenia się, że część importerów może przyjąć podejście wyczekujące w stosunku do 30-procentowych ceł, bowiem być może nie będą mogli przerzucić na kupujących. Rynek czeka też m.in. na reakcję gigantów sprzedawców detalicznych, takich jak: Walmart, Target i Home Depot, którzy odpowiadają za około połowę globalnego wolumenu przewozów kontenerowych.
Zakłócenia w podaży
Media donoszą, że w fabrykach chińskich urywają się telefony od amerykańskich klientów. „Klient, który w kwietniu odwołał zamówienia na produkcję od maja do sierpnia, poprosił dziś rano, abyśmy ją wznowili i dostarczyli towary tak szybko, jak to możliwe” – powiedział The South China Morning Post właściciel fabryki obuwia Wang Jie. Może sprosta zamówieniu, bowiem zaledwie w dzień po ogłoszeniu mniejszych ceł firma Wanga ponownie otworzyła zamkniętą linię produkcyjną.
Podobną historię przekazał SCMP dyrektor firmy z Shenzhen produkującej elementy elektroniczne, choć z pewną zmianą: „Amerykańscy klienci firmy chcą, aby towary zostały wyprodukowane w ciągu 90 dni, a następnie wyeksportowane do Wietnamu, gdzie towary będą przechowywane, aby przeczekać na wyniki przyszłych rozmów handlowych z USA”.
Prognozy transportu kontenerowego
W kwietniu londyńska firma Drewry Shipping Consultants poinformowała, że z powodu polityki handlowej Trumpa w 2025 r. wolumen przeładunków w światowych portach kontenerowych może spaść o 1 proc., a nie wzrosnąć o 2,3 proc. jak wcześniej oczekiwano. W kwietniu na trasie Chiny – zachodnie wybrzeże USA podaż usług stałych przewoźników zmniejszyła o ok. 8 proc. „Zakładając, że po drodze w relacjach i rozmowach Chiny-USA nie wystąpią żadne efekty czkawki, możemy bezpiecznie oczekiwać, że wkrótce podniesiemy nasze prognozy wzrostu dla rynku kontenerów” – powiedział teraz Simon Heaney, starszy menedżer ds. badań kontenerów w Drewry.
Dyrektor generalny Maersk Vincent Clerc powiedział w czwartek, że w ciągu dwóch tygodni duńska firma usunęła 20 proc. przepustowości na trasie z Chin do Stanów Zjednoczonych i przeniosła ją na inne trasy. „Jeżeli klienci o to poproszą, Maersk mógłby je przywrócić szybko”, zaznaczył Clerc. Hapag-Lloyd jako nieliczny przewoźnik kontenerowy kontynuował żeglugę podczas załamania się chińskich dostaw towarów do USA, aczkolwiek oznajmił, że zmniejszy rozmiar statków. Teraz tego już nie planuje, a taka strategia daje mu przewagę nad rywalami, którzy ograniczyli liczbę rejsów.
Spodziewany wzrost popytu na transport morski skłonił przewoźników oceanicznych do podniesienia cen wywoławczych za przydziały czasu na start lub priorytetowe traktowanie. Na linii Chiny-USA notuje się dodatkowe opłaty wynoszące od 500 USD za FEU (dla przewozów w tym tygodniu) aż do 3500 USD/FEU (na rejsy w przyszłym miesiącu).
Rewizja
Dość nieoczekiwanie (bo nie było o tym mowy podczas weekendowych rozmów o cłach USA – Chiny w Genewie) w poniedziałek Biały Dom ogłosił rozporządzenie o obniżce cła de minimis na małe przesyłki (o wartości do 800 dol.) wysyłane bezpośrednio do konsumentów – ze 120 do 54 proc. Zaczęły obowiązywać od 14 bm.
W mocy pozostaje alternatywna opłata ryczałtowa w wysokości 100 USD za paczkę pocztową, ale planowana na 1 czerwca podwyżka do 200 USD została anulowana. Jak podkreśla się w komentarzach, decyzja ta jeszcze bardziej deeskaluje potencjalnie szkodliwą wojnę handlową między dwiema największymi gospodarkami świata.
Możliwość komentowania została wyłączona.
