Zatory w portach europejskich będą rosły?
Porty kontenerowe w Europie Północnej borykają się z poważnymi zatorami, alarmują firmy analityczne. Wskazują na różne przyczyny, ale przeważa narracja, że jest to skutek wojny handlowej, wywołanej przez prezydenta USA.

Port w Antwerpii 5 bm. był zapełniony w 96 proc., prawie połowa przybywających statków czeka na zwolnienie nabrzeży, a w drodze do niego było 52 kontenerowców, informuje szkocki broker Braemar. W szczególnie w trudnej sytuacji są ładunki w kontenerach chłodniczych, których wskaźnik rotacji przekraczał 110 proc.
Z podobnymi problemami boryka się port Bremerhaven, w którym do odprawy opóźnionych było ok. 30 proc. statków. W mniejszym stopniu zatłoczenia występują też w portach: Rotterdam, Felixstowe, London Gateway i Southampton. W szczególności do brytyjskich portów „kierowanych jest więcej statków z kontynentu”, stwierdza Braemar w raporcie i konkluduje: „Eksperci spodziewają się, że te zatory potrwają kolejne trzy do czterech miesięcy dopóty, dopóki nie zaczną się korekty sieci sojuszy armatorskich, a wolumeny ładunków się nie ustabilizują”.
Przyczyny
„Wszystkie porty Europy Północnej borykają się z poważnymi zakłóceniami w działalności. Czas oczekiwania jest zbyt długi, wykorzystanie placów składowania jest zbyt wysokie, a kolejka do cumowania wydłużona” – powiedział Peter Sand, główny analityk w Xeneta. Jako powody podał m.in. strajki we Francji i Belgii, prace konserwacyjne przeprowadzone w tradycyjnym sezonie przestoju oraz rekordowy poziom importu opuszczającego Azję w styczniu.
„Jest to szczególnie niepokojące w tej chwili,ponieważpomimo rekordowej pojemności kontenerowcówprzewoźnicy ustawiają się w kolejce, aby przewieźć towary wyprodukowane w Chinach do USA, które dotrą za 50 – 60 dni. Jeśli w tym czasie terminale nadal będą mocno zatłoczone, zapanuje chaos” – ostrzegł Sand.
Jak długo?
Kryzys w europejskich morskich terminalach kontenerowych będzie trwał przez całe lato, ocenia z kolei Hua Joo Tan, współzałożyciel firmy konsultingowej Linerlytica. On jednoznacznie wskazuje, że powodem jest wojna celna USA z Chinami. Z danych Linerlytica wynika, że przewoźnicy szybko zareagowali na nią zareagowali. Od kwietnia zrezygnowali z wielu połączeń na trasie Azja – porty zachodniego wybrzeża USA. Linerlytica szacuje, że od kwietnia z zachodniego wybrzeża usunięto 27 statków o zdolności przewozu 200 000 TEU, co stanowiło 8,6 proc. dotychczasowego wolumenu. I właśnie większość tych ładunków i statków przeniesiono na trasy Azja – Europa Północna i Azja – Morze Śródziemne.
Odrębna opinia
Nieco inaczej ocenia sytuację Simon Sundboell, założyciel i dyrektor generalny firmy analitycznej eeSea. Choć też przyznał, że rosną opóźnienia w harmonogramach, to zakwestionował narrację o zatłoczeniu. „Uważam, że kontenerowce i inne statki coraz lepiej radzą sobie z tym, by nie przypływać do portu i nie stać bezczynnie w kolejne, a przynajmniej zmniejszyć czas oczekiwania. Zamiast tego zwolniły prędkość podróży, po poprawia wskaźniki zatorów”– wyjaśnił Sundboell.
W oczekiwaniu na nowe dane
Tymczasem z najnowszych danych Sea-Intelligence wynika, że w grupie ocenianych 13 największych przewoźników jeszcze w marcu poprawił się wskaźnik niezawodności harmonogramów. Najwyższy wskaźnik osiągnął Maersk – 66,9 proc. Sea-Intelligence wyjaśnia jednak, że w związku w rekonfiguracją sojuszy armatorskich zmienił metodologię liczenia ww. wskaźnika. „Zgodnie z naszą standardową metodologią, wyniki sojuszy są oparte na przybyciu do regionów docelowych, ale ponieważ ta metryka nie była dostępna dla nowych sojuszy w lutym, wprowadziliśmy nową miarę dla nowych sojuszy opartą na wszystkich przybyciach, w tym wezwań do usług sojuszu w regionie początkowym”.