Trochę lżej, ale wojna celna trwa nadal
Trzy dni po wcześniejszej decyzji wprowadzenia ceł na towary importowane z niemal wszystkich krajów, Donald Trump znów zaskoczył świat. 9 bm. ogłosił ich zamrożenie na 90 dni na towary z kilkudziesięciu krajów, w tym z krajów UE. Przez ten okres ma obowiązywać 10-procentowa stawka celna. Zarazem na towary z Chin Trump podniósł cła do 125 proc. (z 20 proc. w lutym plus 34 proc. w marcu).

Ten oszałamiający zwrot – lub wolta, jak niektórzy określają – odwrócił trend spadku notowań na światowych giełdach papierów wartościowych. Zarazem kolejny raz wpłynie na decyzje załadowców i firm logistycznych. Jedną pierwszych ich reakcji jest wznowienie, zawieszonych od wielu dni, połączeń w trans pacyficznej żegludze kontenerowej.
Za szybko na odbój
Analitycy nie twierdzą, że świat uniknął groźby wojny handlowej, lecz co najwyżej ją odroczył. Szczególnie, że weszła ona w nową fazę w relacjach USA – Chiny, bowiem te drugie w odwecie wprowadziły 84-ro procentową stawkę na towary amerykańskie (wcześniej – 54 proc.). Nadal pozostanie w relacjach handlowych stawka 10 proc. cła, co w przypadku nisko rentownych towarów – zabija eksport. Pozostają w mocy cła na importowane samochody, stal i aluminium.
„Administracja Trumpa stanie teraz przed trudnym zadaniem próby wynegocjowania dziesiątek potencjalnie złożonych i skomplikowanych umów handlowych w ciągu trzech miesięcy. (…) Mamy taryfy, bariery pozataryfowe, inne sprawy niezwiązane z handlem, a wszystkie te kwestie mogą dość szybko się skomplikować. Nawet z garstką partnerów handlowych, byłoby to duże przedsięwzięcie” – powiedziała rozgłośni NBC News Greta Peisch, która była radcą generalną biura przedstawiciela handlowego USA podczas administracji Bidena.
Dlaczego taka zmiana?
Pojawiły się próby wyjaśnienia – o ile to możliwe – skąd taka zmiana w decyzjach prezydenta Trumpa w ciągu kilku dni. On sam napisał w środę w mediach społecznościowych tuż przed 13:30, że podjął decyzję, ponieważ ponad 75 partnerów handlowych nie mściło się i skontaktowało się ze Stanami Zjednoczonymi, aby „omówić” niektóre kwestie, które poruszył. Wśród nich jest UE, reprezentowana przez Komisję Europejską. „Jasne, przewidywalne warunki są niezbędne dla funkcjonowania handlu i łańcuchów dostaw. Konsekwentnie opowiadam się za umową taryfową „zero za zero” między UE a Stanami Zjednoczonymi” – napisała na portalu X szefowa KE Ursula der Leyen.
Zarazem UE zatwierdziła odwetowe 25-procentowe cła na amerykańskie towary o wartości do 23 mld USD, ukierunkowane na produkty rolne i produkty z państw republikańskich. A druga faza reakcji UE – środki odwetowe wobec amerykańskich ceł na samochody – mają zostać przedstawione „na początku przyszłego tygodnia”.
Skąd ta wolta?
Jednym z wyjaśnień przez niezależnych analityków zmiany decyzji Trumpa jest to, że Stany Zjednoczone badają umowy handlowe z alternatywnymi bazami produkcyjnymi dla Chin. Np. rząd Wietnamu (objęty wcześniej 46-cio procentową stawką) poinformował 10 bm., że prowadzi rozmowy na temat umowy handlowej z USA. Oba kraje „rozważą usunięcie jak największej liczby barier pozataryfowych” – poinformowało biuro prasowe rządu w Hanoi w oświadczeniu wydanym po spotkaniu wicepremiera Ho Duc Phoca z przedstawicielem USA ds. handlu Jamiesonem Greerem.
Innym wyjaśnieniem wolty celnej jest to, że Trump – cechujący się postawą „negocjacyjną”, co jest też określane jako postawa „kupiecka” – czeka na deklaracje rządów w sprawie zwiększenia importu towarów z USA. Kilka razy powiedział, że ustawiają się kolejki „proszących” o obniżkę ceł. Wskazuje na to też inny cytat z postu na Truth Social, „W oparciu o brak szacunku, jaki Chiny okazały światowym rynkom, niniejszym podnoszę (im) cło” – napisał Trump.
Z kolei według Andrew Craig-Bennette, doradcy finansowego dla armatorów, Trump przyjął do wiadomości, że gdy profesjonalni inwestorzy sprzedają obligacje w momencie, gdy powinni je kupować, świadczy to o początku kryzysu finansowego. A tak się stało z obligacjami amerykańskimi. W ciągu kilku dni straciły zaufanie inwestorów i nie są już bezpieczną przystanią. Nie tylko dla inwestorów z Chin.
Niektóre z największych firm w USA również ostrzegały przed poważnymi zakłóceniami, stwierdza The Guardian. Walmart, jeden z największych detalistów na świecie, ostrzegł, że jego zyski będą „trudniejsze do przewidzenia”, ponieważ zmaga się z wpływem nowych taryf na koszty i wydatki klientów.
Logistyka odżyła
W tygodniu zawirowań taryfowych liczba rezerwacji kontenerów przez amerykańskich importerów spadła o 67 proc. A po wycofaniu się Trumpa z ceł Lars Jensen, który kieruje firmą doradczą ds. kontenerów w Vespucci Maritime zasugerował za pośrednictwem LinkedIn: „Dla łańcuchów dostaw oznacza to, że duża liczba rezerwacji, które zostały zawieszone lub wstrzymane w ciągu ostatniego tygodnia, może zostać wysłana tak szybko, jak to możliwe, w przypadku krajów spoza Chin. Załadowcy będą chcieli przewieźć ten ładunek, póki będą mieli możliwość uniknięcia wysokich ceł”.
Jednak prawdopodobnie doprowadzi to do problemów z wąskimi gardłami w różnych ogniwach łańcucha dostaw, szczególnie w portach. „Powinniśmy się spodziewać, że spedytorzy pochodzący spoza Chin mogą chcieć rozpocząć szczyt sezonu w zasadzie już teraz lub tak szybko, jak to możliwe, aby przenieść swoje ładunki w szczycie sezonu przed 9 lipca, kiedy wygaśnie zawieszenie” – poinformował Jensen.