Prezydent Trump politykiem, który ma na myśli biznes?
Po pierwszych godzinach urzędowania Donalda Trumpa jako 47. prezydenta USA i po podpisaniu pierwszego pakietu rozporządzeń wykonawczych nie można ocenić, jak bardzo radykalne będą to jego rządy, w tym jak wpłyną na funkcjonowanie szeroko rozumianego sektora logistycznego. A wskazywało na to szereg jego obietnic z okresu kampanii wyborczej.

W opiniach ekspertów z różnych branż logistyki przeważają oceny, że w polityce gospodarczej Trumpa niekoniecznie zajdą i radykalne, i szybkie zmiany. Są też rozważania, czy do Białego Domu wprowadził się „bardziej” polityk czy biznesmen? A jedna z konkluzji jest taka, że trudno na to jednoznacznie odpowiedzieć, ponieważ Trump stosuje „strategiczną dwuznaczność” i nigdy nie można przewidzieć jego prawdziwych intencji.
Oświadczenia
Po inauguracji 20 bm. Trump nie marnował czasu na zabieranie się do realizacji swojego programu, podpisując wiele przygotowanych rozporządzeń wykonawczych. Ponadto wygłosił oświadczenia, szokujące sąsiadów agresywnymi i butnymi stwierdzeniami. Mniejsza o oświadczenie w sprawie zmiany nazwy Zatoki Meksykańskiej na Zatokę Amerykańską, bo można to odebrać w kategorii PR własnych rządów. Groźna politycznie jest natomiast zapowiedź przejęcia przez USA kontroli nad Kanałem Panamskim i twierdzenie, że ta droga wodna między oceanami Spokojnym i Atlantykiem jest obecnie eksploatowana przez Chiny. „Nie daliśmy go (kanału) Chinom. Oddaliśmy go Panamie i odbieramy go z powrotem” – powiedział Trump. Co prawda Trump mówił o tym kilka dni wcześniej, lecz jeszcze nie jako prezydent. Inna jest obecnie wymowa takiego oświadczenia, bowiem – w przypadku spełnienia – otworzy furtkę do szeregu innych terytorialnych roszczeń różnych krajów wobec sąsiadów.
Prezydent Panamy Jose Raul Mulino odpowiedział na X, że kanał „jest i będzie panamski (…) Nie ma obecności żadnego narodu na świecie, który ingeruje w naszą administrację. Kanał nie jest ustępstwem ze strony kogokolwiek”. W analizach przypomina się natomiast, że Chiny ani nie kontrolują, ani nie administrują Kanałem Panamskim, choć chińska grupa Hutchison Ports z Hongkongu zarządza dwoma portami przy wejściu do niego: w Balboa po stronie Pacyfiku i w Cristobal po stronie Zatoki Meksykańskiej.
Po przemówieniu Trumpa władze Panamy poinformowały, że rozpoczęły audyt w Hutchison Ports, w celu „zapewnienie efektywnego i przejrzystego wykorzystania zasobów publicznych”. Kanał Panamski pozostał pod kontrolą USA do 1977 r., kiedy prezydent Jimmy Carter podpisał traktat o jego przekazaniu Panamie, od 1999 r.
Nowe rozporządzenia
Tuż po inauguracji objęcia urzędu Trump podpisał m.in. nakaz wycofania się USA z paryskiego porozumienia klimatycznego ONZ z 2015 r. Jak podkreśla jeden z ekspertów, „stawia to Stany Zjednoczone w niezbyt gwiazdorskim towarzystwie, obok takich kontestujących krajów jak: Iran, Libia i Jemen”. Ale podkreśla się też, że ten krok to zła wróżba dla zbliżających się dyskusji na temat dekarbonizacji żeglugi podczas kwietniowego zgromadzenia Międzynarodowej Organizacji Morskiej (IMO). Głównym tematem ma być ustalenie konkretów i terminów wprowadzenia globalnego podatku węglowy, który ma obowiązywać statki handlowe. Dotychczas sprzeciwiają się temu głównie kraje słabo rozwinięte.
W innym rozporządzeniu Trump nakazał Departamentowi Skarbu zamrożenie nowych dzierżaw dla morskich farm wiatrowych na zewnętrznym szelfie kontynentalnym. Oznacza to zamrożenie na sześć miesięcy działalności morskiej energetyki wiatrowej, choć nie ma wpływu na istniejące umowy dzierżawy na szelfie na wydobycie ropy naftowej i gazu ziemnego.
Trump już wcześniej stwierdzał, że sprzeciwia się energetyce wiatrowej, nazywając „budowę takich wiatraków najdroższą energią, jaka istnieje”. W przemówieniu w Mar-a-Lago (rezydencja Trumpa na Florydzie) na początku tego miesiąca powiedział: „Zaśmiecają one nasz kraj, są jak wyrzucane śmieci na pole. Rdzewieją, gniją, są zamknięte i przewracają się. I stawia się obok siebie nowe, bo nikt nie chce ich zdjąć, bo po co mieliby je zdejmować? Ich usunięcie jest bardzo drogie”.
Czego nie było?
W niektórych doniesieniach medialnych przypomina się, że Trump obiecał wcześniej w pierwszym tygodniu po swojej inauguracji podpisanie „setki rozporządzeń wykonawczych”. Na razie skończyło się na kilkunastu. W niektórych mediach zwraca się uwagę na to, jakie nie pojawiły się obiecane dekrety. Jest nim np. zapowiadane wielokrotnie rozporządzenie wprowadzające wysokie cła importowe na towary z Chin, Kanady i Meksyku. Z wypowiedzi Trumpa wynikało, że kontrolując import poprzez ograniczenia celna można zmniejszyć ogromną i rosnącą od 50 lat nierównowagę w wymianie towarowej z zagranicą. A według stanu z listopada 2024 r., największy ten deficyt USA przypadał na Chiny (270 mld USD) i Meksyk (157 mld USD).
Eksperci zwracają uwagę, że cła to tylko jedno i stosunkowo mało skuteczne narzędzie do zmniejszania deficytu handlowego, szczególnie, że dolar jest nadal silny, a konsumpcja Amerykanów rośnie. Tym niemniej ocenia się, że sprawa ceł importowanych powróci w polityce administracji Trumpa, lecz w wersji „soft”, czyli w postaci symbolicznych ograniczeń. Na razie groźba ceł zaporowych jest sposobem, aby „trzymać w szachu” i zmusić przedstawicieli tych krajów do negocjacji, ale z pozycji siły. W ocenach podkreśla się natomiast, że brak jasności w tej sprawie ma jednak destrukcyjny wpływ na handel i żeglugę morską.