LTG Cargo patrzy już na zachód, a nie na wschód
Liczymy, że w perspektywie 2-3 lat, pod wpływem silniejszych wymogów klimatycznych, ale i lepszej naszej oferty, uruchamiać będziemy codziennie z Kowna pociąg intermodalny do Duisburga przez Polskę – mówi Maciej Cetnerowski, dyrektor ds. rozwoju intermodalu LTG Cargo Polska.
LTG Cargo Polska zdobywa systematycznie większe udziały w polskim rynku kolejowym, jak wynika z danych UTK.
– Owszem, po pierwszym półroczu (najnowsze dane UTK) mamy już 4,1 proc. udziału w polskim rynku intermodalnym liczonym pracą przewozową. To dobry wynik, jak na spółkę działającą praktycznie trzy lata.
W czym tkwią źródła waszego sukcesu, bowiem rynek cargo kolejowego tkwi w stagnacji?
– Działamy na wielu płaszczyznach. Będąc częścią Kolei Litewskich (LTG Cargo), obsługujemy jej flagowe połączenie między Kownem a Duisburgiem, na którym wozimy naczepy. To połączenie bardzo dobrze działa. Ekspediujemy już trzy pociągi tygodniowo w obie strony.
Ponadto jeździmy pomiędzy Ukrainą a wszystkimi polskimi portami. A we współpracy z innymi przewoźnikami uruchamiamy pociągi intermodalne na kilku trasach do Europy Zachodniej.
Czy można powiedzieć, że silniejsze wejście LTG Cargo do Polski to efekt zmian geopolitycznych?
– Jak najbardziej. Jeszcze 10 lat temu LTG Cargo uzależnione były w dużym stopniu od klientów rosyjskich. Ale zlecenia z roku na rok malały, bo Moskwa zaczęła realizować strategię, by wozić towary do własnych portów i je samodzielnie obsługiwać. Odpowiedzią zarządu LTG była restrukturyzacja kierunków transportu, z większym udziałem tras na zachód, czego skutkiem było m.in. powołanie w 2020 r. spółki LTG Cargo Polska.
Agresja Rosji na Ukrainę potwierdziła w pełni słuszność tej strategii. LTG Cargo patrzy więc już na zachód, a nie na wschód. Choć po wybuchu wojny spółka utraciła ok. 40 proc. wolumenu (licząc masą), to dzięki realizowanej nowej strategii wyszła obronną ręką z tych zawirowań, nie dzieląc losów kolei w dwu pozostałych republikach nadbałtyckich.
LTG Cargo nie ma już klientów w Rosji?
– Nadal realizuje pewne przewozy, np. tranzytu towarów z Rosji do Kalinigradu. Jest na to przyzwolenie Komisji Europejskiej. Natomiast LTG Cargo ani nie jeździe na Białoruś, ani nie korzysta z jej tras tranzytowych do Ukrainy. Nie wspieramy państw i firm, które pomagają prowadzić Rosji wojnę. Mamy bardzo silny dział, który ocenia potencjalne zlecenia przewozów pod kątem jego powiązań z Rosją w kontekście sankcji
Przewóz naczep z ładunkami z Litwy do Niemiec to niewątpliwie perspektywiczny segment z kilku powodów.
– Owszem. Realizujemy przede wszystkim ideę intermodalności, zdejmując ładunki z dróg. Tym samym przyczyniamy się do obniżania emisji CO2. Trzy pełne składy tygodniowo po 36 naczep, które z Litwy jadą do Niemiec, to także duże odciążenie polskich autostrad i innych dróg.
Cały czas rozmawiamy z klientami, by częściej korzystali z takiego rozwiązania. Przecież potoki transportu drogowego między Litwą a Polską i Niemcami sięgają 30 mln ton rocznie. Liczymy, że w perspektywie 2-3 lat, pod wpływem silniejszych wymogów klimatycznych, ale i lepszej naszej oferty, uruchamiać będziemy z Kowna codziennie pociąg intermodalny w stronę zachodu.
Od czego zależy poprawa waszej oferty?
– Od dokończenia modernizacji odcinków tras kolejowych i ich elektryfikacji, szczególnie w Polsce północno-wschodniej. Obecnie przekraczając granicę litewsko-polską jeździmy trasą okrężną. Ale modernizacja odcinka z Białegostoku do Ełku prawdopodobnie zostanie zakończona za dwa lata. Poprawi to nasz transit time tego kluczowego dla nas połączenia i obniży koszty. Wtedy będziemy mogli oferować lepszy i bardziej konkurencyjny produkt.
Jaki długo dziś trwa przewóz naczep z Kowna do Duisburga?
– Od około 60 do 70 godzin. Liczymy, że ten wyniki poprawimy znacznie, gdy dokończona zostanie budowa Rail Baltica. Ona ponadto poprawi dostępność kolejową państw bałtyckich. Liczymy też, że wzrośnie zainteresowanie klientów litewskich dostarczaniem naczep do terminali w Polsce, skąd będzie je można ekspediować do terminali nie tylko w Niemczech, ale innych krajów, np. z południa Europy, po Hiszpanię. W tej sprawie chcemy współpracować z innymi przewoźnikami i operatorami intermodalnymi.
W jakim zakresie obsługujecie transport na linii Litwa – Ukraina?
– Po agresji Rosji na Ukrainę byliśmy pierwszym przewoźnikiem, który podpisał umowę z Kolejami Ukraińskimi na przekraczanie granicy. Od tego czasu mocno umocowaliśmy się na granicy polsko-ukraińskiej. Po drugiej stronie mamy bazę lokomotyw. Pomagamy przekraczać granicę nie tylko naszym pociągom, ale wykonujemy tę usługę także dla innych przewoźników kolejowych.
Obecnie nasza spółka co tydzień uruchamia wiele pociągów do/z Ukrainy, które później jadą głównie do polskich portów morskich, w części także do portów litewskich, niemieckich i holenderskich. Wozimy towary w kontenerach, paliwo i zboże – zarówno w kontenerach, jak i wagonach krytych, a także w specjalistycznych wagonach, jeżeli ma je klient.
Wiem, że jest Pan uczestnikiem Kongresu Intermodal in Poland w Janowie Podlaskim, organizowanego przez redakcję IntermodalNews.
– Od kilku lat, nawet wcześniej, nim trafiłem do LTG Cargo Polska. Przez te lata obserwuję też, jak rośnie liczba uczestników, w tym roku do ponad 400. Jest to najlepsza impreza dla branży przewozów intermodalnych. Przyjeżdżają przedstawiciele z kluczowych firm tego sektora. Bardzo sobie chwalę kongres, ze względu na możliwość nawiązania kontaktów, ich utrzymania oraz omówieniu najważniejszych spraw. To podczas kongresu w kuluarach spotkałem się z opiniami, by sfinalizować rozmowy i utworzyć zrzeszenie lub izbę, która by lobbowała w instytucjach państwowych za wsparciem dla transportu intermodalnego, bowiem jest to korzystne nie tylko dla gospodarki, ale i ochrony środowiska.