Europa ma atuty, ale niewiele może wytargować od Chin
Europa chce od Chin dwóch rzeczy. Po pierwsze, zmiany prorosyjskiego stanowiska w sprawie wojny na Ukrainie. Po drugie, zmniejszenie nierównowagi handlowej. Nie jest jasne, czy zajdzie bardzo daleko na którymkolwiek z tych frontów.
Taką tezę stawiają dziennikarze amerykańskiej agencji prasowej Associated Press (AP). Z innych doniesień prasowych wynika, że przywódcy niektórych krajów europejskich – Macrona i przewodniczącej Komisji Europejskiej von der Leyen w kwietniu ubr., premiera Holandii Rutte w marcu, Olafa Scholza przed kilku dniami – próbowali w bezpośrednich rozmowach w Pekinie osiągnąć ustępstwa prezydenta Xi w tych i innych sprawach, lecz raczej bezskutecznie.
Nierównowaga handlowa
Chiński eksport towarów do UE przewyższył w ubr. import z UE o 291 mld euro. Dodajmy, w wielu krajach relacja eksportu Chin do importu jest kilkanaście razy większa. Przykładowo, polskie firmy wysłały w 2023 r. do Chin towary warte 3,4 mld dol., a sprowadziły za 51,3 mld (relacja: 1:15). „W Europie są jednak pewne powody do nadziei” – donosi AP. Chiny bardzo chcą, aby zagraniczne inwestycje pobudziły ich ospałą gospodarkę. Podjęły też wysiłki, aby naprawić swoje relacje między Europą a Stanami Zjednoczonymi i Australią, pomimo różnic między nimi.
„Względy te mogą jednak nie przeważyć nad większymi strategicznymi powodami, dla których Chiny sprzymierzają się z Rosją, szukając alternatywy dla globalnego porządku kierowanego przez USA i promując swoje firmy oferujące produkty i usługi służące zielonej energetyce, próbując zbudować z kraju lidera technologicznego”, informuje AP. Przykładem jest to, że Chiny zgodziły się na rozmowy z USA na temat mocy produkcyjnych, ale pozostały nieugięte w obronie eksportu produktów zielonej energii.
Słabe efekty do zamierzonych
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz stał się ostatnim europejskim przywódcą, który opuścił 17 bm. Chiny z obietnicą rozmów, ale niewiele więcej. Chińskie oświadczenia na temat jego spotkań w Pekinie wydają się nie ustępować miejsca w kwestiach, które dzielą UE i Chiny, stwierdza AP. Według niej zarówno UE, jak i USA skarżą się, że chińska polityka promowania zielonej energii zachęca firmy chińskie do budowania zbyt dużych mocy produkcyjnych samochodów elektrycznych, paneli słonecznych i innych powiązanych produktów. Z kolei niski eksport odbił się na firmach zajmujących się energią słoneczną w Europie i Ameryce, a stanowi potencjalne zagrożenie dla innych branż.
W reakcji UE chce przyjąć rozwiązania, jakie forsują od wielu lat Stany Zjednoczone. Jesienią ubr. roku UE wszczęła dochodzenie w sprawie chińskich subsydiów do „zielonych produktów” i może nałożyć cła na pojazdy elektryczne eksportowane z Chin. Nie wszyscy w Europie zgadzają się, że cła byłyby dobrym rozwiązaniem. Chiny są głównym rynkiem dla wielu europejskich firm, stąd obawa, że cła mogą wywołać wojnę handlową.
Niemiecka Izba Handlowa (IHK) stwierdziła, że chciałaby, aby skoncentrowano się na dalszym otwieraniu chińskich rynków dla niemieckich firm. Zgodnie z tym tokiem myślenia Scholz wezwał do „stworzenia wiarygodnego systemu prawnego, ochrony własności intelektualnej i równego dostępu do rynku dla zagranicznych firm w Chinach”.
Ocena mediów niemieckich
Kwestie te nabierają coraz większego znaczenia, ponieważ chińskie firmy stają się liderami innowacji w kluczowych technologiach. Niedawne badanie przeprowadzone przez IHK wśród jej członków wykazało, że już 5 proc. z nich postrzega chińskich konkurentów jako liderów innowacji, a 11 proc. – w sektorze motoryzacyjnym.
Ekonomiczny dziennik „Handelsblatt” skrytykował zbyt łagodną postawę kanclerza Niemiec podczas wizyty w Pekinie. „Scholz powtarza błędy poprzedniczki Angeli Merkel. Zamiast osiągnąć coś dla całej niemieckiej gospodarki i Niemiec, pozwoliła ona sobie na zbyt duże kierowanie się partykularnymi interesami wielkich korporacji.” Zdaniem dziennika teraz byłby odpowiedni czas, aby zmierzyć się z chińskim przywództwem. „Chińska gospodarka wykazuje słabości. Pekin jest uzależniony od współpracy z Niemcami i Europą. Ale kanclerz działa zbyt ostrożnie. Tym samym sprzedaje Niemcy i znaczenie tego kraju dla Chin poniżej wartości” – ocenia „Handelsblatt”.
Wychodząca na Łużycach „Lausitzer Rundschau” stwierdziła, że efekty wizyty kanclerza Niemiec w Chinach były stosunkowo niewielkie. Według niej Scholz „dość odważnie” skierował listę palących tematów do przywódcy Chin Xi Jinpinga. „Nie uzyskał jednak od niego zbyt wiele: sprzeczność w kwestiach gospodarczych, kilka niejasnych założeń pokojowych, (nie było) nawet spodziewanej zgody na udział w szwajcarskiej konferencji na temat Ukrainy. Nie trzeba jednak od razu mówić o porażce. Po prostu, to wszystko, co było możliwe” – podsumowuje dziennik.
Fundamentalny podział ws. Ukrainy
Większość przywódców europejskich jest przekonana, że Chiny mogłyby wpłynąć na Putina, aby Rosja zakończyła inwazję na Ukrainę. Wyrażają oni też przekonanie, że perswazją i rozmowami z przywódcami Chin – politycy europejscy mogą ich skłonić do tego, pisze AP. W minionym tygodniu przyszła kolej na Scholza. „Słowo Chin ma znaczenie w Rosji. Poprosiłem więc prezydenta Xi, aby wpłynął na Putina i przerwał swoją szaloną kampanię, wycofał wojska i zakończył tę straszną wojnę” – miał powiedzieć kanclerz Niemiec.
Problem polega na tym, że Europa (i USA) i Chiny mają zasadniczo różne punkty wyjścia co do oceny przyczyn i sposobów rozwiązania konfliktu. Kraje zachodnie twierdzą, że Rosja „jest w błędzie” i powinna wycofać wojska z Ukrainy. Chiny nie obwiniają Rosji za agresję i twierdzą, że jakiekolwiek porozumienie pokojowe musiałoby uwzględniać obawy Rosji, ale także Ukrainy i Zachodu.
W istocie Chiny podcięły zachodnie sankcje, kontynuując handel z Rosją. Scholz i inni przywódcy spotykający się z Xi wyrazili zaniepokojenie doniesieniami, że chińskie firmy sprzedają Rosji produkty „podwójnego zastosowania”, które pomagają jej wytwarzać sprzęt wojskowy. Chiny z kolei obwiniają USA i kraje europejskie o przedłużanie walk poprzez dostarczanie uzbrojenia Ukrainie. Dlatego chińskie oficjalne oświadczenie w sprawie rozmów Xi – Scholz nie odniosło się do prośby niemieckiego przywódcy.
Chiny w każdym rozdaniu zyskują
„Tak długo, jak wojna przeciwko Ukrainie nie zaszkodzi Chinom, ale osłabi za to bezpieczeństwo i gospodarkę Europy, Xi będzie patrzył na to ze spokojem. Trudno uwierzyć, że mocarstwo nuklearne z 1,4 mld obywateli miałoby być zbyt słabe, by nie wpłynąć na Putina. Eskalacja konfliktu na Bliskim Wschodzie między Izraelem a partnerem Rosji, Iranem, wojenna pożoga w regionie i zniszczenie całego porządku międzynarodowego poprzez dwie duże wojny mogą wydawać się Chinom bardziej zagrażające” – stwierdził „Mitteldeutsche Zeitung”.