Czy kontratak sił sprzymierzonych ograniczy ataki rebeliantów Huti?
W czwartek okręty floty wojennej USA i Wielkiej Brytanii przeprowadziły naloty na pozycje rebeliantów Huti w Jemenie. Ten długo oczekiwany i rozważany kontratak, jako skuteczny środek odstraszania, nastąpił po prawie dwóch miesiącach nękania statków handlowych wpływających na Morze Czerwone oraz po 27-miu atakach na nie.

One, jak i potencjalna groźba ataku spowodowały gwałtowny wzrost stawek frachtu spot na trasie z Dalekiego Wschodu do Europy i częściowo USA (według Drewry, od listopada średnio podwoiły się), bowiem już ponad 16 proc. światowej mocy przewozowej floty kontenerowców wybiera okrężną trasę wokół Afryki. W ciągu ostatniego weekendu liczba tranzytów przez Kanał Sueski spadła do najniższego poziomu od marca 2021 r., gdy został zablokowany przez kontenerowiec Ever Given, podał Inchcape Shipping Services.
Straty gospodarcze
Sytuacja ta wywołała mierzalne, negatywne skutki gospodarcze. Od listopada do grudnia 2023 r. światowy handel spadł o 1,3 proc., poinformował niemiecki instytut IfW w Kilonii. W układzie regionalnym, eksport do Unii Europejskiej zmalał o 2 proc., a import o 3,1 proc., natomiast do Stanów Zjednoczonych odpowiednio o: 1,5 i 1 proc., choć szlak handlowy przez Morze Czerwone jest dla tego kraju mniej istotnym. Obecnie dziennie jest transportowanych przez Morze Czerwone ok. 200 tys. kontenerów z towarami, w porównaniu z ok. 500 tys. w listopadzie, podał IfW.
Z kolei według najnowszego raportu Linerlytica, od listopada do 7 stycznia z powodu kryzysu w swobodnej żegludze przez Morze Czerwone, na dłuższy szlak wokół Przylądka Dobrej Nadziei skierowano 354 kontenerowców. Oznacza to, że ok. 16,4 proc. światowej ich floty (o zdolności 4,65 mln TEU) jest zmuszonych do trasy okrężnej. Stanowi to również 80 proc. wszystkich statków przepływających między basenem Atlantyku i Morza Śródziemnego a Oceanem Indyjskim.
IfW przypomina, że przymusowy wybór dłuższej trasy wydłuża czas dostaw towarów między azjatyckimi centrami produkcyjnymi a europejskimi konsumentami o 20 dni. Tak duże opóźnienia dostaw komponentów powodują lukę w stałym przepływie materiałów od azjatyckich dostawców. Zmusiło to już niektórych producentów do ograniczenia działalności lub zawieszenia produkcji. Zrobiła to np. Tesla, wstrzymując do odwołania montaż samochodów elektrycznych w zakładzie w Niemczech.
Tło polityczne
Świat zachodni nie mógł pozwolić sobie na pogłębianie takich zjawisk oraz być zakładnikiem rebeliantów. Poprzez ataki na statki krajów zachodnich realizują własne, krajowe cele polityczne, choć pod płaszczykiem solidarności z walczącymi Palestyńczykami w strefie Gazy. Od dłuższego czasu szczególnie Stany Zjednoczone i ich sojusznicy, który skierowali siły w tamten region informowali publicznie, że rozważają opcje odwetu. Powstrzymywała ich m.in. opinie, że może to doprowadzić do rozlania się konfliktu co najmniej na region Bliskiego Wschodu, bowiem Huti korzystają ze wsparcia Iranu. Na tę formę ostrzeżenia przywódca rebeliantów odpowiedział w poniedziałek, że „Ktokolwiek chce się zaangażować i zaatakować nasz drogi naród, ryzykuje swoją żeglugę i statki handlowe”.
We wtorek Huti przeprowadzili największy co do skali atak rakietowy i dronami. W ocenie mediów zachodnich, rzucili wyzwanie siłom sojuszniczym. Choć patrolujące tę krytyczną drogę wodną okręty wojenne USA i Wielkiej zestrzeliły 18 dronów i trzy pociski przeciwokrętowe, „kolejny taki incydent uwypuklił dotychczasową porażkę działań USA i sojuszników w celu powstrzymania ataków”, stwierdziła agencja Bloomberg News.
Kontratak
W czwartek okręty amerykańskie i brytyjskie uderzyły na pozycje Huti w Jemenie, w tym w Al-Hudajdzie i Sanie. Wybrano 12 celów, w tym systemy obrony powietrznej i składy broni. Biały Dom oświadczył, że ataki zostały przeprowadzone przy wsparciu Holandii, Kanady, Bahrajnu i Australii, „zgodnie z przyrodzonym prawem do indywidualnej i zbiorowej samoobrony, zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych”.
„(Czwartkowa) akcja obronna jest następstwem szeroko zakrojonej kampanii dyplomatycznej i nasilających się ataków rebeliantów Huti na statki handlowe” – powiedział prezydent Joe Biden we wczorajszym oświadczeniu. „Te ukierunkowane ataki są jasnym sygnałem, że Stany Zjednoczone i nasi partnerzy nie będą tolerować ani ataków na nasz personel, ani nie pozwolą wrogim podmiotom zagrażać wolności żeglugi na jednym z najbardziej krytycznych szlaków handlowych na świecie”.
Premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak powiedział, że kontratak był „koniecznym i proporcjonalnym działaniem w samoobronie, aby zdegradować zdolności wojskowe Huti i chronić globalną żeglugę”. Nawiasem, kontratak amerykańsko-brytyjski został ogłoszony przez brytyjską prasę z kilkugodzinnym wyprzedzeniem, a przywódcy Huti zdawali się go przewidywać.