Dlaczego choruje chińska gospodarka i czy dlatego spedytorzy szukają alternatyw?
W tym roku chińska gospodarka wyraźnie spowolniła i może nawet nie osiągnąć tegorocznego celu, tempa wzrostu o 5 proc. To wciąż znacznie wyższa stopa wzrostu niż osiąga wiele innych dużych gospodarek. Jednak dla Chin, które inwestują po ok. 40 proc. swojego PKB rocznie (prawie dwa razy więcej niż Stany Zjednoczone), to „rozczarowujący wynik”, ocenia wielu zachodnich ekonomistów. Co to może oznaczać dla świata? Pytanie to stawia agencja prasowa Reuters i pozostawia bez odpowiedzi. Dlatego dodajemy także inne opinie oceniające, czy gospodarki krajów zachodnich istotnie odwracają się, z różnych powodów, od Chin.

Spowalnia, ponieważ decydenci próbują „naprawić mały wzrost na rynku nieruchomości, koncentrując się na problemach dużego dewelopera Country Garden”, stwierdza Reuters. Tylko w I półroczu br. stracił on 7,1 mld dol., a łączne jego zadłużenie sięga 187 mld dol. W tym tygodniu CG powinien na rynku międzynarodowym spłacić odsetki posiadaczom jego obligacji, a do odrodzenia są jego spłaty obligacji komunalnych.
Tak duża rola sektora nieruchomości ma związek z tym, że odpowiada on za ok. 1/4 aktywności gospodarczej Chin. Co ważne, z nieruchomościami związane jest ok. 70 proc. chińskiego majątku gospodarstw domowych. Tymczasem modernizacja infrastruktury spowodowała zbyt duże zadłużenie, pękła bańka na rynku nieruchomości, stwarzając dziś zagrożenie nawet dla stabilności finansowej kraju. Biorąc pod uwagę, że napędzane długiem inwestycje Chin w infrastrukturę i nieruchomości osiągnęły szczyt, a eksport spowalnia, Chiny mają tylko jedno inne źródło ożywienia koniunktury „przy którym można majstrować” – popyt konsumpcyjny gospodarstw domowych.
Problemem – także niska konsumpcja
Dlatego to, czy Chiny odbiją się od dna, w dużej mierze zależy od tego, czy uda im się przekonać gospodarstwa domowe do większych wydatków i mniejszych oszczędności oraz czy zrobią one to w takim stopniu, że popyt konsumpcyjny zrekompensuje słabości w innych częściach gospodarki. Na razie nie widać tego efektu. W lipcu gospodarka pogrążyła się w deflacji. Jeśli się utrzyma, deflacja może pogłębić spowolnienie gospodarcze i problemy z zadłużeniem.
Konsumpcja gospodarstw domowych, jako procent produktu krajowego brutto (PKB), była jedną z najniższych na świecie jeszcze przed Covid, a ekonomiści zidentyfikowali ją jako „kluczową nierównowagę strukturalną w gospodarce zbyt mocno polegającej na inwestycjach napędzanych długiem”.
Przypomina się, że obecnie nierównowaga między konsumpcją a inwestycjami w Chinach jest głębsza niż w Japonii, zanim weszła ona w „straconą dekadę” i stagnację w latach 1990. Charakterystyczne jest to, zwracają uwagę niektórzy ekonomiści zachodnich, że wielu konsumentów i małych firm może już odczuwać „tak głęboki ból ekonomiczny, jak podczas recesji”, skoro stopa bezrobocia wśród młodzieży przekracza 21 proc., a presja deflacyjna wpływa na marże zysku.
Czy pomogą obniżki stóp procentowych?
W miniony piątek główne chińskie banki obniżyły stopy procentowe dla depozytów w juanach. Ma to złagodzić presję na marże zysku i zapewnić bankom „przestrzeń do obniżenia kosztów kredytowych dla kredytobiorców, w tym poprzez obniżenie oprocentowania kredytów hipotecznych”.
Podczas gdy decydenci z Pekinu mają nadzieję, że niższe stopy depozytów pobudzą konsumpcję, ekonomiści ostrzegają, że może to spowodować transfer środków od tych konsumentów, którzy oszczędzają, do tych, którzy pożyczają. Obniżki stóp mogą natomiast stwarzać ryzyko deprecjacji juana i odpływu kapitału z Chin. Przeciwdziałając temu drugiemu zjawisku chiński bank centralny poinformował w piątek, że – po raz pierwszy w tym roku – zmniejszy ilość walut obcych, które instytucje finansowe muszą utrzymywać jako rezerwy.
W opinii ekonomistów, udział gospodarstw domowych w PKB zwiększyłyby działania rządu centralnego, np. w postaci znacznego obniżenia podatków, finansowania przez rząd bonów konsumpcyjnych, budowania „siatki bezpieczeństwa socjalnego z wyższymi emeryturami, zasiłkami dla bezrobotnych oraz lepszymi i szerzej dostępnymi usługami publicznymi”. Na niedawnym spotkaniu kierownictwa partii komunistycznej nie zasygnalizowano żadnych takich kroków, a najbliższa konferencja partyjna zwołana jest na grudzień.
Czy Chiny tracą na znaczeniu w logistyce?
Doniesienia o utracie przez Chiny pozycji „fabryki świata”, na co wskazuje szukanie przez spedytorów innych źródeł zaopatrzenia, są „znacznie przesadzone”, ocenia James Hookham, dyrektor Global Shippers Forum w wypowiedzi dla portalu The Loadstar. Owszem, media odnotowują realizację przez spedytorów koncepcji reshoringu. Ale choć był „pewien ruch”, to raczej marginalny i napędzany bardziej obawami o okresowy brak towarów, niż zastąpienie tego źródła.
„Chiny są po prostu zbyt duże, zbyt zdolne, robią dobre rzeczy i to od dawna” – powiedział Hookham. Według niego, impulsem do poszukiwania alternatywnych źródeł dostaw jest groźna potencjalnej eskalacji napięć politycznych Chin z Tajwanem, która odcięłaby dostęp do Morza Południowochińskiego dla żeglugi. „Istnieje wiele ekspertyz mówiących, że biorąc pod uwagę pozycję gospodarczą Chin, tak się nie stanie, ponieważ zniszczyłoby to ich gospodarkę eksportową” stwierdza ekspert.
Zmiana źródeł zaopatrzenia wymaga czasu
W opinii autorów artykułu, analiza łańcucha dostaw dostarczona przez Trade Data Service (TDS) również nie potwierdza twierdzeń „o znaczącej globalnej zmianie źródeł zaopatrzenia”, kosztem Chin. Zarazem wynika z niej, że firmy z USA i Europy „podejmują pewne ruchy w tej sprawie”. Jak powiedział brytyjskiemu Financial Times Rodolphe Saade, dyrektor generalny CMA CGM, „Mamy klientów, którzy mówią nam, że nie chcą wkładać wszystkich jajek do jednego koszyka, szukają więc innych rozwiązań. Ruch się rozpoczął, ale jeszcze nie na dużą skalę. Zmiany zajmą trochę czasu”.
Saade zasugerował, że będzie to zależało od alternatywnych źródeł, jakimi mogą być Indie i kraje Azji Południowo-Wschodniej. Muszą one jednak znacznie zwiększyć możliwości produkcyjne oraz infrastruktury logistycznej, ale nawet wtedy „potrzebny byłby naprawdę przekonujący powód, aby zrezygnować z Chin”.