Drożeje transport rzeczny w Niemczech, bo znów problemy z „niską” wodą w Renie
Po długotrwałej bezdeszczowej pogodzie utrzymuje się niski poziom wody na wielu odcinkach Renu w Niemczech, szczególnie w górę rzeki od Duisburga. Uniemożliwia to żeglugę statków towarowych w pełni załadowanych i skutkuje tym, że operatorzy żądają dopłaty są zwykłych stawek frachtowych (opłaty za niską wodę – LWS).
Także w tym roku, podobnie jak w kilku ostatnich latach, niemieckie firmy stanęły z powodu „niskiej” wody w obliczu wąskich gardeł w dostawach i problemów produkcyjnych. Tyle że w tym roku zaczęło się to tuż przed początkiem lata, informuje agencja Bloomberg. W podobnym duchu przekazuje informacje agencja Reutera.
Statystyki i aktualny stan wód
Poziom wód i prognozy podaje pod prywatnym adresem (https://www.rhineforecast.com/ ) pracownik Międzynarodowej Agencji Energetycznej. W ważnym, ale w wąskim gardle Kaub jest obecnie ok. 135 cm wody (ale 20 bm. ok. 120 cm), w porównaniu z ok. jeszcze 350 cm w maju. Na wysokości Bonn i Kolonii Ren jest głęboki na 1,5 metra, a dopiero w Duisburgu 2,8 m (20 bm. 2,7 m).
Zdolności do transportu rzecznego jest skrajnie różna w czterech głównych sekcjach Renu (Kaub, Kolonia, Duisburg, Emmerich), przy czym Kaub nie może obsługiwać gdy stan wód spada poniżej 81 cm, podczas na odcinku od Duisburga – na 181 cm. Agencje informacyjne przypominają, że w czerwcu ubiegłego roku poziom wody w Renie spadł poniżej 120 cm i w sierpniu 2022 r., malejąc do krytycznie niskiego stanu 32 cm w Kaub.
Jak informuje Deutsche Bank w nocie, poziom wody poniżej 135 cm oznacza, że duża barka może być zmuszona do zmniejszenia obciążenia o ok. połowę. W latach 2018-2020 poziom wody w połowie czerwca wynosił ok. 220 – 320 cm – wynika z danych Refinitiv Eikon.
Dopłaty przewoźników
MSC ogłosiło, że ponieważ poziom Renu spadł poniżej 150 cm, przekaże klientom LWS narzucone mu przez partnerów operatorów barek na usługi w transporcie do/ lub z Antwerpii i Rotterdamu. „Nawigacja jest nadal możliwa, ale z ograniczoną przepustowością” – poinformował przewoźnik oceaniczny. Jak zaznaczył, jeżeli sytuacja się pogorszy, „W związku z tym nie można zagwarantować zamknięcia portów w Antwerpii i Rotterdamie dla obsługi barek. Ponadto wszystkie koszty wynikające z tej sytuacji, takie jak przestój, zatrzymanie i przechowywanie, nie są ponoszone przez MSC”.
MSC zauważył, że „dopłaty mają zastosowanie tylko do transportu barkami Renem zarówno przed, jak i w trakcie przewozu z/do portów w Antwerpii i Rotterdamie na kierunku do: Niemiec, Francji i Szwajcarii. Nie ma to wpływu na śródlądowe usługi dowozowe między Antwerpią a Rotterdamem”, informuje porta The Loadstar. Według niego, właściciele ładunków przyzwyczaili się z tego powodu do chaosu w europejskim sektorze transportu lądowego, także do tego, że zatłoczenie często rozciąga się na kilka dni.
Druga strona medalu
Jeden z byłych właścicieli barek powiedział dziennikarzowi The Loadstar, że wiadomość o dopłacie LWS „zwiększyła trudności, z jakimi borykają się właściciele ładunków, którzy chcą korzystać z transportu europejskiego”, lecz i branża transportu śródlądowego jako całość „pozostaje już w głębokim kryzysie”. W tym roku w samej Belgii ponad 275 firm transportowych – głównie przewoźników – złożyło wniosek o upadłość. Powodem był spadek popytu na transport rzeczny oraz jednoczesny spadek stawek frachtu. Rośną jedynie przewozy towarów w kontenerach.