B. Kozaczuk: oferujemy połączenia morskie do prawie wszystkich regionów świata
Naszą silną stroną jest oferta przewozów towarów w kontenerach zarówno na morzu jak i na lądzie. Czekamy na ożywienie koniunktury i analizujemy, czy rozwijać naszą ofertę o usługi magazynowania oraz ofertę własnych usług transportu kołowego – mówi Bohdan Kozaczuk, zastępca dyrektora zarządzającego COSCO Shipping Lines (Poland).
Jaka jest obecność i działalność Spółki w Polsce?
– COSCO Shipping Lines (Poland) działa w Polsce od prawie 30 lat, ma siedzibę w Gdyni. Jest wyłącznym przedstawicielem armatora COSCO Shipping Lines na terenie Polski, czwartego na świecie pod względem wielkości potencjału przewozów ładunków w kontenerach.
Obecnie oferujemy bezpośrednie połączenie z/do Gdańska (terminal Baltic Hub) naszymi statkami oceanicznymi w serwisie AEU1. Łączy on odbiorców w Polsce z nadawcami z Dalekiego Wschodu (i oczywiście odwrotnie), przez porty: Szanghaj, Ningbo, Xiamen, Yantian (Chiny) i Singapur. Oprócz tego mamy siatkę połączeń mniejszymi statkami dowozowo/odwozowymi (feederami), które albo rozwożą część ładunku przywiezionego kontenerowcem oceanicznym na obszarze Bałtyku, albo łączą polskie porty trójmiejskie z portami w Hamburgu i Bremerhaven. Dzięki temu mamy dostęp do prawie wszystkich regionów świata, bowiem dołączamy do usługi feederowej serwis oceaniczny.
A jaka jest oferta CSL(P) transportu lądowego?
– Oferujemy usługi przewozu kontenerów transportem drogowym i kolejowym. Przez te 30 lat konsekwentnie budowaliśmy bazę klientów i masy ładunkowej, przez kilka lat zwiększaliśmy obroty nawet dwucyfrowo. Aż nadszedł czas gdy stwierdziliśmy, że powinniśmy zaoferować nasz własny kontenerowy pociąg operatorski. Uruchomiliśmy go w styczniu br., w cotygodniowym rozkładzie jeździ z Gdańska do Kątów Wrocławskich.
Dlaczego taka decyzja?
– Płynie z tego wiele korzyści dla klientów. Jesteśmy w stanie dużo lepiej dopasować ofertę pod względem czasu dowozu kontenerów, czy kwestii operacyjnych. Oczywiście, obsługa stałego połączenia niesie też pewne ryzyka dla nas, ale jest to też realizacja nowej strategii armatorów oferowania pełnego łańcucha dostaw dla klientów.
W sierpniu ub.r. informowaliście na stronie internetowej o wielkich problemach w transporcie kolejowym. Jak teraz przedstawia się sytuacja?
– Istotnie, w sierpniu zderzyły się dwie fale priorytetowych przewozów koleją – węgla z portów polskich i zboża do nich. Trwały też modernizacje na pewnych odcinkach, w tym w portach lub w dojeździe do nich. Łącznie spowodowało to duże opóźnienia, burząc nasze harmonogramy transportu kolejowego – czy to naszym własnym pociągiem, czy w przestrzeni publicznej.
W obu obszarach dotykała nas podobna sytuacja. Pociągi utykały w różnych miejscach na trasie, czekając nie wiele godzin, ale nawet wiele dni, by ruszyć. I to bez gwarancji, że nie zostaną ponownie zatrzymane.
Dzisiaj sytuacja jest diametralnie inna z dwu powodów. Raz, ponieważ w takiej ilości jak w poprzednim roku nie jest wożony węgiel, a dwa – ogólnie mniej jest ładunków trafiających na kolej i mniej uruchamianych jest pociągów.
Natomiast należy mieć na uwadze, że nadal problemem jest nadmierna ilość zboża w magazynach w Polsce, przed bliskimi żniwami. Obawiamy się, że ten ładunek może wkrótce „zatkać” jeżeli nie tory, to porty.
COSCO Shipping działa w ramach sojuszu armatorskiego Ocean Alliance. Czy wspólnie oferujecie niektóre usługi, także w żegludze feederowej i lądowej?
– Przypomnę, że oprócz COSCO w Ocean Alliance są też: największy pod względem floty kontenerowej francuski CMA-CGM, Evergreen z siedzibą w Tajpej (Tajwan) oraz OOCL (Orient Overseas Container Line) z siedzibą w Hongkongu. Co do zasady – współpracujemy, podobnie jak dwa inne sojusze, w obszarze wspólnego wypełniania kontenerowców ładunkami. Natomiast działalność handlową i towarzyszącą każdy z tych podmiotów realizuje osobno.
Nie zanosi się na rozwód, jak w przypadku sojuszu 2M, który się rozwiązać w 2025 r.?
– Z tego co mi wiadomo, nie zanosi się na to.
Który segment waszej działalności rośnie w Polsce?
– Na skutek zmniejszenia popytu w handlu międzynarodowym na świecie oraz obniżenia wzrostu gospodarczego jednego z głównych graczy, tj. Chin, dominującą tendencją w branży przewozów morskich jest spadek przepływów towarów. Po prostu, mniej jest ładunków. Znacząco obniżyły się stawki frachtu, choć trzeba przyznać, po wcześniejszych dwu latach bardzo silnego wzrostu.
Pomimo tego są obszary, gdzie notujemy wzrosty przewozów. Pierwszym jest serwis z Europy do Ameryki Północnej, drugim – serwis śródziemnomorski, nazywany w obrębie naszej grupy Intraeurope.
Jakich nowych ofert mogą się spodziewać klienci Shipping Lines (Poland)?
– Staramy się być bliżej klienta i spełniać jego potrzeby. Stąd tam, gdzie jest taka możliwość, staramy się oferować usługi dedykowane, szyte pod indywidualne zamówienia, oferując zarówno usługę kompleksowego transportu wraz z odprawami celnymi, czy też z usługami bocznicowymi.
Drugim obszarem, który będziemy rozwijać, to usługi magazynowania, a nawet usługi przewozu drogowego w oparciu o własny tabor samochodowy.
Macie je czy zbudujecie?
– To jest kwestia ukończenia analiz. Myślimy wielopłaszczyznowo, albo będziemy operatorem takiego magazynu, albo usługi magazynowe będziemy oferowali we współpracy z innymi operatorami. Kolejnym rozwiązaniem jest nabycie aktywów, jeśli zostanie określony przedmiot takiej akwizycji.
Jak podsumowałby Pan perspektywy COSCO w Polsce?
– Z naszych analiz, ale np. także rozmów kuluarowych podczas Kongresu Intermodal w Janowie Podlaskim wynika, że jest powszechne oczekiwanie „bliskiej” zmiany sytuacji na rynku. Jednak w mojej opinii, odbicie nie nastąpi na początku drugiej połowy roku, jak wcześniej niemal powszechnie oceniano, lecz dopiero na początku IV kwartału br.
Cosco Shipping Lines będzie nadal uważnie obserwowało rynek w oczekiwania na pojawiające się okazje do rozwoju, w tym rozwijania usług magazynowych oraz przewozów samochodowych, w tym opartych na własnej flocie itp.
Możliwość komentowania została wyłączona.
