Czy Indie zastąpią Chiny?
Kilka faktów i spektakularne perspektywy wzrostu gospodarczego w Indiach są bardziej obiecujące niż w Chinach. Jednak zniwelowanie różnicy w rozwoju gospodarczym między tymi dwoma krajami zajmie dużo czasu. A to oznacza również, że Indie nie prędko staną się dla świata nowymi Chinami. Taki jest ogólny wniosek z analizy szwajcarskiego przedsiębiorstwa finansowego UBS.

Najludniejszy, młody kraj świata
Z ponad 1,4 miliarda mieszkańcami, w kwietniu tego roku Indie stały się najbardziej ludnym krajem na świecie (są to szacunki, bo ostatni spis powszechny pochodzi sprzed dekady). Co istotne, są państwem o zdecydowanie młodszych obywatelach, niż Chiny, w tym pod względem liczby ludności w wieku produkcyjnym.
Według ONZ, do 2030 roku prawie jedna piąta osób w wieku od 15 do 64 lat na świecie będzie Hindusami. Z medianą wieku 28 lat, o całe 10 lat niższą niż w Chinach, Indie mają zatem kluczową przewagę pod względem podaży rąk do pracy. Oczekuje się, że do końca dekady każdego roku będzie przybywać średnio po 10 mln ludzi w wieku produkcyjnym, których populacja obecnie wynosi ok. 920 milionów. Duża pula siły roboczej w Indiach powinna ograniczyć koszty pracy, a tym samym wspierać wzrost gospodarczy.
Dla porównania, populacja Chin w wieku produkcyjnym osiągnęła szczyt w 2015 r. i jest na dobrej drodze do spadku – o 27 milionów do 2030 r. Ten rozwój demograficzny i tendencje wywołały zatem debatę na temat tego, czy Indie mogą być w stanie również wyprzedzić Chiny pod względem pozycji gospodarczej na arenie światowej.
Różnice
Kluczową różnicą między nimi są ich systemy polityczne i modele zarządzania. Bardziej scentralizowany rząd Chin historycznie był też bardziej skuteczny we wdrażaniu celów polityki gospodarczej zakładającej wzrost kraju. Natomiast wielopartyjna demokracja w Indiach charakteryzowała się dłuższymi terminami podejmowania decyzji. Niemniej jednak w ostatnich latach rząd Indii był w stanie poczynić postępy we wdrażaniu reform mających na celu poprawę i wykorzystanie tak dużej siły roboczej w kraju w celu pobudzenia gospodarki.
Jednak w Indiach brakuje „ekosystemu” produkcyjnego, który był kluczowym motorem fenomenalnego, wieloletniego wzrostu gospodarczego Chin. W 2021 r. produkcja przemysłowa miała ok. 30 proc. udział w PKB Chin i tylko 15 proc. PKB Indii. Jednym z powodów tej luki są mniejsze inwestycje Indii w infrastrukturę. Na przykład w 2019 r. Chiny zainwestowały ok. 6,5 proc. swojego PKB w jej rozwój, podczas gdy Indie 4,5 proc. Nad zmianą tej proporcji „rząd pracuje”.
„Ogólnie rzecz biorąc uważamy, że sekularne perspektywy wzrostu gospodarczego w Indiach są bardziej obiecujące niż w Chinach. Oceniamy jednak, że zmniejszenie różnicy w rozwoju gospodarczym między nimi zajmie dużo czasu”, konkludują autorzy analizy.
Pole dla inwestorów
UBS ocenia też szanse dla inwestorów zagranicznych w obu krajach. W ciągu najbliższych kilku lat zyski przedsiębiorstw w Indiach prawdopodobnie będą rosły średnio w niskim lub średnim rocznym tempie, na czele z graczami finansowymi i infrastrukturalnymi. Wskaźnik cen do zysków na indyjskim rynku akcji jest obecnie prawie dwukrotnie wyższy niż w Chinach, więc sekularnie lepsze perspektywy zysków tego kraju mogą być w większości wyceniane.
Jeśli chodzi o chińskie akcje, atrakcyjnie wyglądają takie segmenty, jak: produkcja baterii i komponentów do pojazdów elektrycznych, komponentów dla energetyki odnawialnej i instalacji służących modernizacji przemysłowej. Z kolei ożywienie gospodarcze napędzane konsumpcją powinno sprawić, że Chiny będą w nadchodzących miesiącach osiągać lepsze wyniki na rynkach wschodzących. W przypadku Indii, wycena rynkowa przedsiębiorstw „jest zbyt ambitna i prawdopodobnie spadnie. Spodziewamy się, że indyjskie akcje będą poruszać się w trendzie bocznym przez pozostałą część tego roku”. W podsumowaniu autorzy stwierdzają: „Naszym zdaniem, oba narody mają bardzo różne profile gospodarcze i polityczne. Ale to wyraźny kontrast między nimi sprawia, że oba są atrakcyjnymi miejscami do dywersyfikacji portfeli inwestycyjnych”.