Trudna realizacja nearshoringu przez zachodni przemysł farmaceutyczny. Uzależnieni od…
Pandemia covid obnażyła kruchość globalnego łańcucha dostaw w przemyśle farmaceutycznym. Ale i unaoczniła, jak zgubne mogą być skutki bezkrytycznego stosowania rozwiązań globalizacji gospodarczej.
Z dwu najważniejszych problemów: nadmiernego uzależnienia się USA i Europy od dostaw półproduktów z Chin i Indii oraz od opanowania rynku leków generycznych przez trzy hurtownie w Ameryce (cztery w UE), żaden nie rokuje nadziei na szybkie rozwiązanie.
Błąd globalizacji
Na fali wielkich zakłóceń w dostawach leków, zachodni przemysł farmaceutyczny przypomina o źródłach problemów i nawołuje do koniecznych zmian, ale z pomocą publiczną.
Jeszcze w połowie lat 90. Europa i USA dostarczały światu 90 proc. wszystkich API, czyli aktywnych składników do produkcji gotowych leków, w tym generycznych. Od tego czasu sytuacja się odwróciła. Z Chin pochodzi ok. 60 proc. ich dostaw do USA i Europy, natomiast z Indii – ok. 20 proc. Na podobnym poziomie kraje zachodnie uzależnione są od azjatyckich dostaw intermediów, tj. środków pomocniczych (polskie niektóre źródła podają, że krajowy przemysł jest silniej uzależniony, niż w 80 proc. od źródeł azjatyckich).
Taki obrót sprawy nastąpił na skutek szukania – i znalezienia – taniej produkcji API w „krajach zamorskich”. Sprzyjał temu dobrze na ogół funkcjonujący łańcuch dostaw. Nic dziwnego, że w warunkach takiego uzależnienia od zewnętrznych źródeł, nawet niewielkie zakłócenia w nim mogły spowodować wielkie problemy zachodnich producentów leków generycznych. A te wybuchły wraz z pandemią.
Problemy logistyczne
„Początkowo myśleliśmy, och, czeka nas kilka trudnych tygodni. Ale potem tygodnie zmieniły się w miesiące i lata, a niewiele się działo szczególnie w Chinach, gdzie ograniczano produkcję i dystrybucję z powodu ognisk covid” – mówi Christina Hultsch, partner w amerykańskiej Benesch’s Healthcare Practice Group, w rozmowie z FreightWaves.
Wzrosły też gwałtownie koszty wysyłki, paraliżując niektórych producentów leków generycznych. O ile przed pandemią płacili oni kilka tysięcy dolarów za wysyłkę ładunku (nie podaje się wolumenu, przyp. autor), za ten sam ładunek płacili w szczytowych okresach zakłóceń nawet do 50 000 USD.
„Spowodowało to nagromadzenie dużego zadłużenia producentów leków, który zmagają się z przepływami pieniężnymi” – powiedziała Hultsch.
Przyczyniła się do tego też struktura dostaw API. Dominujący w USA hurtownicy płacą z opóźnieniem producentom w Azji, ale wobec klientów w kraju stosują bardzo krótkie terminy zapłaty. W warunkach takiego oligopolu, producenci leków generycznych już wcześniej uzyskujący niskie marże, walczą dziś o przetrwanie.
Trudny powrót do domu
Realizacja strategii nearshoringu API, czyli powrotu ich produkcji „do źródeł” zachodnich, nie jest szybkim rozwiązaniem.
„Czeka nas długi proces zatwierdzania pozwoleń administracyjnych, nim ruszy sam proces inwestycji. Co gorsza, kiedy próbowaliśmy współpracować z lokalnymi CMO (organizacjami produkcji kontraktowej) szczególnie w USA okazało się, że często mają problemy z jakością. Naprawdę uzyskujemy lepszą, bardziej niezawodną jakość z Chin i Indii” – twierdzi Hultscha.
Podobne problemy ma Europa. Europejskie stowarzyszenia zrzeszające producentów leków już od dawna apelują do Komisji Europejskiej o przyjęcie instrumentu legislacyjno-finansowego, który zachęci do produkcji API w Europie i zmniejszenia uzależnienia od Azji. Ich produkcja w Europie będzie bowiem niewątpliwie droższa o 40 proc., nie tylko z powodów przestrzegania norm ESG. Według danych polskiego stowarzyszenia Krajowych Producentów Leków, wdrożenie produkcji tylko jednej substancji czynnej trwa od trzech do sześciu lat, a koszt szacowany od ok. 50 do nawet 180 mln