Chińskie roszczenia regionalne tworzą napięcia gospodarcze
Nie tylko politycy, ale i ludzie biznesu coraz uważniej śledzą wydarzenia na linii Pekin – Tajpej. Szczególnie po XX zjeździe Komunistycznej Partii Chin, na której Xi Jinping potwierdził realizację planu „pokojowego przyłączenia Tajwanu do macierzy”.
Rozwój wypadków polegający np. „tylko” na blokadzie wyspy – i rejonu Morza Chińskiego – lub zbrojnej agresji, czego nie wyklucza Pekin, spowodowałby wielkie zakłócenia w gospodarce światowej, w tym żegludze o skali zdecydowanie większej, niż wszystkie wydarzenia minionych trzech lat. W opinii analityków zachodnich, ryzyko zakłóceń istnieje, ale nie jest duże, szczególnie po doświadczeniach w pomocy USA i Europy udzielonej Ukrainie, napadniętej przez Rosję. Atak na Tajwan oceniany byłby jako wypowiedzenie wojny USA, a na to Pekin nie jest jeszcze gotowy.
Amerykańska przewaga na morzu nad Chinami jest nadal miażdżąca. Np. łączny potencjał bojowy dwu chińskich lotniskowców (konstrukcyjnie wywodzących się z jednostek sowieckiego typu 1143.5 Krieczet, do którego należy też rosyjski Admirał Kuzniecow) jest ok. dwukrotnie mniejszy od pojedynczego lotniskowca US Navy.
Rośnie napięcie
Ale różne formy napięć wywoływanych przez Pekin rosną, w tym roku można spodziewać się ich eskalacji. W ub. roku Chiny zwiększyły liczbę celowego przekraczania przez samoloty bojowe obszaru wokół Tajwanu, w tym Cieśniny Tajwańskiej, nieformalnej granicy między obu krajami. Zanotowano ok. 1 700 takich lotów, tj. prawie dwukrotnie więcej niż w 2021 r.
W sierpniu Pekin zorganizował bezprecedensowe ćwiczenia wojskowe wokół wyspy, w odpowiedzi na wizytę Nancy Pelosi, która została pierwszym od 25 lat spikerem Izby Reprezentantów, który odwiedził Tajpej. Wojska chińskie wystrzeliły tysiące rakiet w stronę wód otaczających Tajwan, z których część przeleciała ponad tajwańską przestrzenią powietrzną (kilka spadło do morza w wyłącznej strefie ekonomicznej Japonii). W grudniu Tajwan ogłosił plany przedłużenia obowiązkowej służby wojskowej do jednego roku z czterech miesięcy, sygnalizując Pekinowi, że „poważnie myśli o obronie”, informuje agencja Bloomberg.
USA daje wsparcie
W przyszłym tygodniu Stany Zjednoczone wyślą do Tajpej delegację pod przewodnictwem asystenta przedstawiciela handlowego USA Terry’ego McCartina i urzędników z innych agencji rządowych na cztery dni spotkań. To dowód, że „Waszyngton i Tajpej zacieśniają więzi, ponieważ chiński przywódca Xi Jinping zwiększa presję wojskową, dyplomatyczną i gospodarczą na demokratycznie rządzoną wyspę”, stwierdza Bloomberg. Prezydent Tajwanu Tsai Ing-wen odrzuca model zarządzania „jeden kraj, dwa systemy”, który Pekin proponuje dla wyspy, którą zobowiązał się pewnego dnia kontrolować.
Przyszłotygodniowe rozmowy handlowe są częścią amerykańsko-tajwańskiej inicjatywy 21st Century Trade, która została uruchomiona w czerwcu ub. r. w celu osiągnięcia porozumienia w takich obszarach jak ułatwienia w handlu i praktyki regulacyjne. Wcześniej, bo w maju, prezydent Joe Biden uruchomił Indo-Pacific Economic Framework, umowę mającą na celu przeciwdziałanie wpływom Chin w regionie, która nie obejmowała Tajwanu.
Pomyłka, czy skutki globalizacji gospodarki?
Nowym wydarzeniem jest też krytyka, z jaką spotkał się Tajwański Narodowy Instytut Nauki i Technologii Chung-Shan (NCSIST). Projektuje on i buduje pociski przeciwokrętowe, w tym ciężkie Hsiung-Feng III (Brave Wind III). Ten naddźwiękowy pocisk jest zdolny do niszczenia celów lądowych i morskich na odległość 250 mil – odpowiednią do pokrycia szerokości i długości Cieśniny Tajwańskiej. Do kierowania pociskami NCSIST wykorzystuje dwa precyzyjne teodolity, produkowane w Szwajcarii. Ponieważ urządzenia te były jeszcze objęte gwarancją, instytut postanowił odesłać je do tajwańskiego dystrybutora w celu serwisu fabrycznego, usuwając wcześniej karty danych zawierające informacje pomiarowe. Teodolity wróciły w dobrym stanie do NCSIST. Jak się jednak okazało, serwis przeprowadzono w… regionalnym centrum serwisowym w Qingdao w Chinach kontynentalnych.
Polityka sznura pereł
Interesy ChRL sięgają nie tylko Cieśniny Tajwańskiej, ale przez Cieśninę Malakka znacznie dalej – aż po Zatokę Perską i wybrzeże Afryki. Ich zabezpieczeniu służyć ma, tworzona różnymi środkami polityki zagranicznej, sieć wpływów politycznych. Jest to także realizacja strategii „Sznura pereł”. W uproszczeniu polega na budowie enklaw i przyczółków chińskich i tworzeniu faktów dokonanych, by je bronić.
Przyczółkami są m.in. obiekty logistyczne. Tylko w obszarze Oceanu Indyjskiego Chińczycy zbudowali bądź umocnili porty w kilku krajach (Sri Lanca, Birma, Bangladesz), a na wyspie Hainan (Pakistan) mają podziemną bazę dla okrętów atomowych. W grudniu ub.r. Bloomberg poinformował, że Chiny budują kilka niezamieszkanych obiektów lądowych na Morzu Południowochińskim. Ma to na celu wzmocnienie roszczeń do spornego terytorium.
Jest to rejon rafy Eldad w rejonie północnym od wysp Spratly. Już w 2014 r. zdjęcia satelitarne udostępnione przez Bloomberg News przedstawiały chiński statek wyładowujący tam pierwszą koparkę używaną w projektach rekultywacji gruntów. Od tego czasu nad wodą pojawiły się nowe formacje lądowe. Najnowsze zdjęcia pokazują stosy gruzu i tory dla koparek w miejscu, które było tylko częściowo odsłonięte podczas przypływu. Podobne działania miały również miejsce w Lankiam Cay, znanej jako wyspa Panata na Filipinach, gdzie w ciągu zaledwie kilku miesięcy ub. roku wzmocniono nowy mur obwodowy.
Chiny domagają się praw do ponad 80 proc. Morza Południowochińskiego, opierając się na podstawie mapy z 1947 r. W 2016 r. międzynarodowy trybunał wspierany przez ONZ orzekł w sprawie wniesionej przez Filipiny, że te roszczenia Chin nie mają podstaw prawnych. Chiny odrzuciły orzeczenie twierdząc, że trybunał nie ma jurysdykcji i nadal wysyła tysiące statków „rybackich” na sporne tereny.