Chiny znów mieszają na rynku węgla, zapłaci za to Europa
Splot kilku wydarzeń może skumulować się w tendencję silnego wzrostu cen węgla, której początkiem jest wzrost kontraktów na I kwartał 2023 r. Jeszcze bardziej uszczupli to budżety europejskich przedsiębiorstw użyteczności publicznej i rządów oraz zagrażać będzie wysiłkom na rzecz finansowania transformacji energetycznej bez paliw kopalnych. Gros tych wydarzeń ma związek z Chinami. Ale szczególnie silnie ich skutki odczują mali i średni – pod względem wolumenu – importerzy węgla w Europie, ocenia agencja Reuters.
W okresie pierwszych 11 miesięcy tego roku kraje europejskie sprowadziły z zagranicy ok. 83 mln ton węgla energetycznego, tj. o 36,2 proc. więcej (o 22 miliony ton) w porównaniu rok do roku. Był największy wzrost w tym okresie, w jakimkolwiek regionie świata. Tak duży import węgla pozwolił przedsiębiorstwom użyteczności publicznej na całym kontynencie złagodzić wpływ nagłego spadku dostaw gazu z Rosji. Węgiel sprowadzano z Azji, Afryki Południowej i z Ameryki Południowej, mniej z Ameryki Północnej. Oznacza to, że był on transportowany morzem, a rekordowej wielkości przeładunków notowało także wiele portów europejskich.
Chiny się rozkręcają
Od lat Chiny są największym konsumentem i importerem węgla energetycznego. Odpowiadają za 68 proc. światowego jego zużycia. Przedłużająca się w tym roku walka z Covid-19 w tym kraju spowodowała jednak gwałtowne zmniejszenie zużycia i importu węgla. Dzięki temu jego importerzy „w całej Europie łatwiej mogli zabezpieczyć większe ilości, tego wysoce zanieczyszczającego środowisko paliwa energetycznego”, informuje agencja prasowa.
Jednak wysiłki Pekinu na rzecz ponownego otwarcia kraju wydają owoce, w postaci rozkręcania produkcji przemysłu. W ślad za tym Chiny w większym zakresie zgłaszają znów popyt na importowany węgiel. A „jakikolwiek trwały wzrost konkurencji o węgiel z ożywionymi Chinami może spowodować globalny wzrost jego cen”, stwierdza Reuters. Większy popyt ze strony Chin zmniejszyłby również wolne moce transportu morskiego, ograniczając zdolność Europy do importu węgla.
Chiny mają zresztą przewagę logistyczną w jego imporcie. Ich największe porty mogą obsługiwać super masowce Capesize zdolne do przewożenia 200 000 ton ładunku, który jest dalej transportowany wielkimi rzekami. Natomiast dla importerów w Europie barierą są ograniczone możliwości portów, przyjmujących co najwyżej dwukrotnie mniejsze masowce niż Chiny. Ponadto niektóre z nich w ciągu ostatniej dekady zlikwidowały nabrzeża zdolne do masowego przeładunku węgla.
Indonezja mówi: czekam
Innym problemem dla europejskich importerów węgla jest to, że Indonezja, największy jego eksporter w Azji, ogranicza wysyłkę. Działalność większości głównych węzłów węglowych w tym kraju wstrzymują ulewne deszcze, które napłynęły wraz z monsunem. Sytuacja taka utrzyma się do końca stycznia, czyli – licząc ponad miesięczny transport do Europy – węgiel z Indonezji dotrze po zimowym szczycie jego zużycia.
Mniejsze wydobycie w Chinach
Wiele kluczowych chińskich zagłębi węglowych w północnych rejonach jest podatnych na intensywne zimno w okresie zimowym. To z kolei może opóźnić krajowy transport węgla koleją i ciężarówkami, a zwiększać zapotrzebowanie na jego import. Zagrożenie tymi zakłóceniami krajowymi już znalazło odzwierciedlenie, w postaci chińskich ofert cen kontraktów terminowych na węgiel energetyczny w dostawach styczniowych, informuje Reuters. W tym tygodniu wzrosły one do najwyższych poziomów od roku. Również główne europejskie benchmarki cen węgla zaczęły rosnąć w ostatnich dniach, podobnie jak ceny w kontraktach na pierwszy kwartał 2023 r.