Czy litewski Dawid wygra z chińskim Goliatem?
Tuż przed rozpoczęciem Zimowej Olimpiady władze Chin otrzymały przytyk w nos. Uderzenie bolesne, ale raczej mało skuteczne dla uderzającego.

Oto Komisja Europejska pozwała Chiny do Światowej Organizacji Handlu (WTO) w związku z ich praktykami przymusu ekonomicznego stosowanego wobec Litwy i niektórych eksporterów z innych państw członkowskich UE.
„Środki te stanowią zagrożenie dla integralności jednolitego rynku, ponieważ wpływają na handel wewnątrzunijny i łańcuchy dostaw UE oraz mają negatywny wpływ na przemysł UE” – powiedział w wywiadzie dla Bloomberga wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Valdis Dombrovskis.
Jak dodał, UE „ciężko pracowała”, aby zebrać dowody na udokumentowanie chińskich działań ograniczających swobodny obrót z Chinami europejskich towarów. Były to „działania prowadzone nieformalnie, a wiele europejskich firm niechętnie współpracowało, ponieważ obawiają się odwetu ze strony Pekinu”.
Odwetowa broń Pekinu
Sprawa ma bezpośredni początek 18 listopada ub.r., kiedy w Wilnie zostało otwarte przedstawicielstwo Tajwanu, czyli kraju, który Pekin uważa za część komunistycznych Chin, za zbuntowaną prowincję i dąży do jej włączenia do Chin kontynentalnych. Ale już wcześniej Litwa „naraziła” się władzom chińskim, wycofując się wiosną ub r. z inicjatywy 17+1 (Pekin – kraje Europy Środkowo-Wschodniej) oraz uznaniem prześladowań mniejszości ujgurskiej w Chinach za ludobójstwo.
Pierwszym krokiem podjętym przeciwko Litwie przez Pekin był zakaz wydawania wiz w ambasadzie chińskiej. Okazał się on mało skuteczny, bo np. biznesmeni chcący dostać się do Chin mogli je uzyskać w chińskich ambasadach w innych krajach. Jednocześnie Pekin obniżył rangę stosunków dyplomatycznych z Litwą.
Drugi krok odwetowy Pekinu był już groźniejszy. Towary litewskie zostały na początku grudnia usunięte z listy krajów pochodzenia towarów w chińskim rejestrze celnym. Ich eksport do Chin praktycznie stał się niemożliwy (w 2020 r. miał on wartość 300 mln dol.). Zarazem z tego samego posunięcia celnego, także import z Chin na Litwę został wstrzymany.
Tym bardziej, co było kolejnym krokiem odwetowym Pekinu, że wydał on nakaz wstrzymania przez Koleje Chińskie wysyłania pociągów kontenerowych Nowym Jedwabnym Szlakiem na Litwę. Innymi „sankcjami” było zamknięcie przez Pekin linii kredytowych dla litewskich firm, możliwość odbioru opłaconych już zamówień z Chin, itp.
To wtedy ministerstwo spraw zagranicznych Litwy zwróciło się do Komisji Europejskiej z apelem o pomoc i interwencję. Był on nie tylko zasadny ale stał się bardziej pilny, bowiem okazało się, że w praktyce takim swoistym embargiem są objęte także te produkty z Europy, które mają duży wkład półproduktów wytwarzanych na Litwie. Sygnalizował to np. Federalny Związek Przemysłu Niemieckiego (BDI). A w związku z możliwością bojkotu produktów tekstylnych z Francji, Niemiec i Holandii, litewskie firmy otrzymały ostrzeżenia od partnerów z tych krajów o możliwości wycofania się ze współpracy.
Sprawdzona, ale nieskuteczna broń
Władze Chin już wielokrotnie w ostatnich latach stosowały, raczej nieoficjalne, sankcje handlowe w bilateralnej wymianie towarowej. Zawsze było to swoistą karą za „niewłaściwe”, czyli wymierzone w interesy Chin, decyzje polityczne lub ekonomiczne innego państw.
Pomijając wojnę handlową Chin z USA, jaką rozpoczął Donald Trump, a po krótkiej odwilży – przedłuża w wielu elementach Joe Biden, Chiny podjęły w ostatnich trzech latach różne sankcje wobec Norwegii, Japonii, Korei Południowej i Australii.
Np. władze Australii naraziły się władzom Chin m.in. tym, że w 2016 r. wykluczyły chińskich operatorów z przetargów dystrybucji energii elektrycznej, dwa lata później wykluczyły Huawei z kontraktu budowy infrastruktury sieci 5G, a ponadto prowadziły dochodzenia antydumpingowe dotyczące chińskich (także wietnamskich i koreańskich) produktów stalowych i aluminiowych. To były decyzje stricte ekonomiczne, co znosiły władze Pekinu, natomiast zareagowały retorsjami gospodarczymi wobec Australii, gdy jej rząd zgłosił publicznie postulat przeprowadzenia międzynarodowego dochodzenia w sprawie roli Chin w wybuchu pandemii Covid-19.
W opinii analityków gospodarczych i politycznych, wszystkie te decyzje odwetowe Chin wobec innych krajów nie odbijały się istotnie na wzajemnych obrotach handlowych (Australia np. nadal ma trwałą nadwyżkę obrotów bieżących), bo wymierzone były w określone grupy towarów (embargo chińskie objęto np. norweskie łososie, czy australijski węgiel kamienny i wino). „Celem działań odwetowych Pekinu było nadszarpnięcie handlu, a nie jego anihilacja. Nie tym razem” – napisał w komentarzu do decyzji Pekinu wobec Litwy Jeffrey Wilson z Perth USAsia Centre.
Silny sygnał?
Zdaniem analityków, sankcje Pekinu wobec Litwy mają być ważnym przesłaniem szczególnie dla mniejszych krajów – partnerów Chin, że mają one bogaty arsenał środków „odwetowych”.
Zarazem w analizie polskiego Ośrodka Studiów Wschodnich zaznacza się, że „kierunek polityki jest dla Wilna istotnym elementem zacieśniania relacji z Waszyngtonem”. Stany Zjednoczone zaoferowały Litwie wsparcie w związku z wrogimi działaniami Chin, a także udostępnienie jej wartej 600 mln dolarów linii kredytu eksportowego. I to może być kolejny powód, dla jakiego chiński Goliat tak silnie uderza w litewskiego Dawida.
W sprawach meritum, tj. sankcji gospodarczych Chin wobec Litwy, opinia ekspertów zachodnich jest spójna. Są one niezgodne z zasadami WTO. A przyjęcie 20 lat temu Chin do WTO było jednym z silników napędzających wzrost i rozwój Państwa Środka. Chiny powinny więc być wrażliwi na reakcję WTO. Problem w tym, że Chińczycy są regularnie oskarżani o postępowanie niezgodne z regułami tej organizacji, m.in. za dyskryminowanie zagranicznych firm i wspieranie rodzimego biznesu. I praktyka ta się nie zmienia.
Charakterystyczny jest komunikat chińskich portali, w ślad za rządowym China.Daily. „Posunięcie UE (pozew do WTO, przyp. autor) jest nieco symboliczne, ponieważ może upłynąć kilka lat, zanim sprawa przejdzie przez rozległy system rozstrzygania sporów WTO”. Ten mechanizm sporu jest ograniczony przez niedziałający oddział odwoławczy, „ale zarówno UE, jak i Chiny zgodziły się mediować w sprawach przy użyciu spreparowanego przez UE mechanizmu znanego jako wielostronne tymczasowe porozumienie odwoławcze”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Unia Europejska reaguje ws. chińsko – litewskiego sporu handlowego