Just in Time – czas próby
Już w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku menadżerowie wielu przedsiębiorstw zdali sobie sprawę z tego, że sprawna logistyka może być realnym źródłem przewagi konkurencyjnej. Wtedy też zaczęto na dobre interesować się powstałą trzy dekady wcześniej w Japonii metodą Just in Time (JiT). Dziś, gdy globalne łańcuchy dostaw zostały mocno nadwyrężone, świat znów dyskutuje o przydatności tej metody.
Czym jest Just in Time
Ojcem metody Just in Time jest Taiichi Ohno, a jej domem Toyota. Metoda ta stała w całkowitej opozycji do panującej w ubiegłym wieku w Europie koncepcji produkcji masowej, wymagającej zarówno magazynowania surowców jak i produktów gotowych. U jej podstaw leży założenie, że nie trzeba produkować więcej, niż wynosi zapotrzebowanie klientów, a każdy zbędny zapas jest marnotrawstwem. W efekcie takiej filozofii pojawia się odwrócenie łańcucha dostaw: najpierw jest sygnał zapotrzebowania od strony klienta a pod niego uruchamia się łańcuch logistyczny służący wyprodukowaniu danego dobra.
Wydawałoby się, że takie podejście podroży mocno cenę produktu końcowego. Wiadomo przecież, że im więcej sztuk wyprodukuje się na raz, tym tańsza jest każda z nich. Jednak gdy weźmie się pod uwagę koszt magazynowania zapasów, przeterminowania części z nich, poszukiwania właściwego elementu pośród innych zapasów czy źle wykorzystane zasoby ludzkie może okazać się, że metoda ta obroni się w rachunku ekonomicznym.
Jak działają firmy w oparciu o Just in Time
Firmy wdrażając metodę JIT nastawiają się na filozofię „zero zapasów”. Oznacza to, że muszą przeanalizować swoje procesy, by znaleźć prawdziwe przyczyny, dla których dotąd takie zapasy były utrzymywane. Muszą też znaleźć źródła wszelkiego rodzaju marnotrawstwa w przedsiębiorstwie.
Firmy wprowadzając taką filozofię jako impuls do produkcji ustanawiają zamówienie ze strony klienta. Następnie zamówienie to spływa w dół przez wszystkie działy aż do działu zakupów, a kolejne stanowisko robocze jest wobec poprzedniego niejako klientem wewnętrznym. To klienci wewnętrzni sterują produkcją, zgłaszając zapotrzebowanie na określoną ilość półproduktów czy podzespołów. Taki przepływ jednej sztuki produktu przez cały łańcuch (oparty jest o system pull) pozwala wyeliminować zbędne zapasy oraz nadprodukcję. Zapasy półproduktów są niewielkie i często uzupełniane w oparciu o ustalone minimum magazynowe.
Transport musi być zatem dopasowany do dostaw i rozładunku bezpośrednio na linię produkcyjną, a dostawcy powinni być włączani do projektowania zarówno procesu, jak i produktu końcowego.
Korzyści dla przedsiębiorstwa
Skala korzyści po wprowadzeniu metody JIT zależy od wielkości i charakteru przedsiębiorstwa. Najczęściej wśród źródeł tych korzyści wymienia się następujące czynniki:
- Znacząca redukcja magazynów półproduktów
- Eliminacja magazynów wyrobów gotowych
- Uwolnienie środków finansowych i zwiększenie płynności
- Większa elastyczność wobec nowych zleceń
- Szybszy czas realizacji zleceń
- Możliwość realizacji większej ilości zleceń
- Lepsze wykorzystanie zasobów ludzkich
- Mniejsze ryzyko przeterminowania półproduktów lub wyrobów gotowych
- Konieczność utrzymywania lepszych relacji z dostawcami
Zachodnie doświadczenia
Okazuje się, że mimo dziesiątków lat, od kiedy metoda ta jest znana i wdrażana w przedsiębiorstwach zachodnich, nadal trudno uzyskać w nich tak spektakularne efekty, jakie obserwować można w firmach Japonii. Odmienna kultura oraz sposób zarządzania zasobami ludzkimi i organizacja gospodarki sprawiają, że trudno jest przestawić się nam na szczupły model wytwarzania. Nasze, zachodnie społeczeństwa, oznaczają się niższą dyscypliną pracy oraz mniej ścisłymi relacjami pomiędzy poszczególnymi graczami w łańcuchach dostaw.
Just in time a pandemia Covid – 19
Pandemia koronawirusa postawiła wiele modeli biznesowych w obliczu nowych wyzwań i kazała na nowo przyjrzeć się ich efektywności. Nie ominęło to także modelu Just in Time. Ci, którzy wróżą koniec ery szczupłego wytwarzania pokazują, jak sytuacje takie jak lock-down, zastoje w fabrykach i transporcie przyczyniły się do zachwiania lub wręcz zerwania wielu łańcuchów dostaw. Brak stanów magazynowych sprawiał, że nie można było realizować sprzedaży nawet wtedy, gdy byli klienci lub gdy na rynku pojawiały się nowe okazje. Nie bez przyczyny, ich zdaniem, największe spustoszenie pandemia wywołała w łańcuchach dostaw przedsiębiorstw motoryzacyjnych, które chętnie korzystały z modelu Just in Time.
Zwolennicy Just in Time mówią natomiast, że właśnie szczupłe podejście pomaga chronić firmy w takich okolicznościach. Nie zamrażają one funduszy w stanach magazynowych, gdy produkcja i sprzedaż nie mogą być realizowane. Pozwalają na szybką zmianę dostawcy w sytuacji, gdy ten dotychczasowy jest nieosiągalny. Wskazują także, że według zasad Just in Time należy w miarę możliwości wybierać lokalnych dostawców, a kłopoty z łańcuchami dostaw w okresie lock-down’u dotyczyły raczej tych sytuacji, gdy dostawcy pochodzili z odległych krajów, przede wszystkim z Chin.
Jedno jest pewne. Okoliczności takie jak pandemia Covid-19 rozbudzą na nowo dyskusję wokół Just in Time i sprawią, że wiele przedsiębiorstw zechce ponownie przyjrzeć się tej metodzie.