Biden zrywa kotwice, trzymające amerykański transport morski
Prezydent USA Joe Biden wydał niedawno zarządzenie wykonawcze, wzywające organy regulacyjne do poprawy konkurencji w przemyśle żeglugi morskiej i w transporcie kolejowym.

W ten sposób Stany Zjednoczone mają przeciąć więzy, które same sobie nałożyły przed stu laty, by wzmocnić oba przemysły wobec konkurencji międzynarodowej. Te środki ochrony własnego rynku okazały się z czasem kotwicami, które trzymają je i hamują ich rozwój, wpływając też na wysokie koszty logistyki, a pośrednio – towary konsumpcyjne.
Protekcjonistyczny Jones Act
Od ponad wieku amerykański transport morski jest regulowany przez: Merchant Marine Act z 1920 r. (zwany też „Jones Act”) i Foreign Dredge Act z 1906 r. Te akty prawne, przyjmowane by chronić własną gospodarkę, od wielu lat silnie ograniczają konkurencję.
Jones Act wymaga, aby wszystkie przewozy statkami w żegludze przybrzeżnej między portami krajowymi odbywały się jednostkami zbudowanych przez Amerykanów (lub z użyciem większościowym części amerykańskich) i były obsługiwane przez załogę złożoną w co najmniej 75 proc. z obywateli USA, przypominają Colina Grabowa i Inu Manaka w opracowaniu „The Case Against the Jones Act”. W ich ocenie, ustawa Jonesa nie służy już żadnemu z celów, na które powołują się jej obrońcy. Są natomiast dziś szkodliwe dla pracowników, środowiska i całej gospodarki, choć jednocześnie przynoszą korzyści „tylko niewielkiej grupie osób”.
Skutki protekcjonizmu
Efektem tych przepisów jest sytuacja, że budowane w USA statki towarowe do obsługi przewozów feederowych kosztują od sześciu do ośmiu razy więcej niż podobne zbudowane przez stocznie zagraniczne. Wysokie są także koszty pracy marynarzy amerykańskich, nawet, jeżeli na skutek automatyzacji załogi statków są mniej liczne, niż dawniej.
Tylko te dwa czynniki powodują, jako konsekwencja protekcjonistycznych rozwiązań prawnych, że amerykański przemysł stoczniowy od lat tkwi na straconych pozycjach wobec konkurencji zagranicznej, flota krajowa się kurczy, podobnie jak zatrudnienie marynarzy, natomiast logistyka morska – drożeje. Najistotniejszym pośrednim skutkiem jest to, według autorów analizy, że nadmiernie rozrósł się transport lądowy, z wszystkimi dalszymi pochodnymi: zatłoczeniem autostrad i rosnących szkód w środowisku naturalnym.
Zrywanie kotwic
Powołując się na wysokie i rosnące koszty, zarządzenie Bidena ma na celu: zwiększenie konkurencyjności USA i wzrostu gospodarczego, poprawę warunków pracy dla amerykańskich pracowników, zmniejszenie szkód w środowisku, ochronę bezpieczeństwa narodowego, wzmocnienie infrastruktury USA, a także zwiększenie liczby „dobrych” miejsc pracy. Choć rzadko zdarza się, by tak skonstruować instrument polityki gospodarczej, który może osiągnąć „tak wiele za tak niewiele”, to oczekuje się tego właśnie po uchyleniu szkodliwych przepisów normujących amerykańską żeglugę wewnętrzną.
W szczególności skorzystają na tym takie stany, jak: Hawaje, Alaska i Puerto Rico. To one ponoszą nadmierne koszty żeglugi morskiej między nimi a stanami kontynentalnymi. Są one tak wysokie, że drogą powietrzną z Hawajów transportuje się np. bydło, bo wychodzi taniej, niż statkami.
Niepotrzebnie zwiększając koszty statków, ustawa Jonesa zniechęca amerykańskie firmy żeglugowe do kupowania nowych statków. Nic dziwnego, że co najmniej połowa amerykańskiej floty żeglugi przybrzeżnej ma ponad 30 lat, mimo że średnia długość życia ekonomicznego statków wynosi ok. 20 lat. Dzięki deregulacji, przemysł stoczniowy będzie mógł budować więcej, tańszych statków, a tym samym – utworzyć więcej miejsc pracy. Natomiast nowsze statki będą lepsze dla środowiska i mniej podatne na wypadki, zapewniając zdrowsze miejsce pracy dla większej liczby załogi.
Skutki pośrednie
Wskazuje się na inne daleko idące korzyści, wynikające z uchylenia m.in. Jones Act, począwszy od poprawy konkurencyjności żeglugi i stoczni, po wpływ na wzrost gospodarczy. Wysokie koszty transportu morskiego podnoszą ceny produkcji, co z kolei podnosi ceny towarów konsumpcyjnych, czyniąc amerykańskie przedsiębiorstwa mniej konkurencyjnymi niż zagraniczne. Nieefektywny i kosztowny sektor transportu zmniejsza więc ogólną stopę wzrostu całej gospodarki.
Na tym nie kończą się korzyści dla środowiska. Przewozy towarów statkami powodują mniejsze emisje gazów cieplarnianych, bowiem ich praca przewozowa jest o 70 proc. niższa niż ciężarówek, podczas przewozu 1 tony na odległość 1 mili. Przesunięcie większego wolumenu ładunków z dróg na morze zmniejszy korki na nadmiernie obciążonych autostradach i opóźnienia w ruchu ciężarówek.