W kontenerowym transporcie morskim operatorzy logistyczni nadal mają pod górkę
Ostatnie miesiące to niezwykle trudny czas dla kontenerowego transportu morskiego. I niestety wiele wskazuje na to, że sytuacja nie ulegnie szybko poprawie. Czynników wpływających na ten rzeczy stan jest wiele, a problemy zaczęły się już w ubiegłym roku. Jednym z najbardziej istotnych czynników jest oczywiście pandemia koronawirusa, która spowodowała lawinę zdarzeń i nietypowych sytuacji na całym świecie.

Zaraz po tym jak koronawirus opanował świat okazało się, że praktycznie żaden kraj nie był przygotowany na tak duży wzrost zapotrzebowania na środki ochrony osobistej jak rękawiczki jednorazowe, maseczki, kombinezony dla służby zdrowia. Wobec tak dużej liczby hospitalizowanych i potrzebujących podłączenia do respiratora – brakowało również i tego sprzętu. W Chinach szybko przeorganizowano część fabryk, które zaczęły masowo produkować środki ochrony osobistej i urządzenia medyczne. Cały świat zaczął masowo zamawiać i ściągać z Chin ogromne ilości maseczek, rękawiczek itp.
Drugim istotnym czynnikiem
obecnego stanu rzeczy są konsekwencje zamknięcia większości branż w gospodarkach
na całym świecie. Z jednej strony spowodowało to, że wiele firm, głównie
handlowych ograniczały import obawiając się dalszego przedłużania restrykcji
i niemożliwości sprzedania towarów w tradycyjnym kanale. Z drugiej strony
niesamowicie wzrosła sprzedaż w kanale e-commerce. Mowa tutaj oczywiście o
światowym trendzie – nie tylko polskim. To z kolei spowodowało zwiększenie
popytu na import z Chin. W tym samym czasie eksport do Chin był początkowo
niemal całkowicie wstrzymany a później delikatnie odmrażany.
Gdy w końcu udało się nieco opanować wirusa, gospodarki zaczęły się stopniowo odmrażać, okazało się, że w Chinach zaczyna brakować pustych kontenerów. Po zwiększonym imporcie materiałów medycznych a także przeróżnych dóbr sprzedawanych w kanale e-commerce puste kontenery nie trafiły z powrotem do Chin.
Negatywny wpływ na transport morski miała także tygodniowa blokada kanału Sueskiego pod koniec marca bieżącego roku. Doprowadziła ona do powstania gigantycznego zatoru, w którym stało około 400 jednostek. W następstwie blokady kilka tygodni później doszło do zatorów w europejskich portach, w związku z kumulacją przybijania do nich kolejnych statków. To z kolei również miało wpływ na opóźnienia w powrotach kontenerów do Chin. Wobec braku pustych kontenerów i ogromnego popytu znacząco wzrosły stawki za fracht morski.
Na domiar wszystkiego w ostatnim czasie w Chinach wykryto więcej pozytywnych przypadków Covid w Shenzhen, gdzie znajdują się porty Yantian i Shekou, oraz w Guangzhou, gdzie znajduje się port Nansha[1]. Wpłynęło to na zmniejszenie mocy przerobowych w tych portach i terminalach kontenerowych. Część ładunków zostaje przekierowana do innych portów a to z kolei powoduje kongestie w innych portach morskich w Chinach. Armatorzy zapowiadają w najbliższym czasie opóźnienia sięgające póki co około 14 dni.
Efektem tych wszystkich czynników jest nie tylko obecna kongestia ale również ogromny wzrost stawek za fracht morski.
Szczególnie niezwykłą sytuacją jest fakt, że koszt frachtu morskiego zrównał się prawie z kosztem za transport kolejowy. Między innymi dlatego niektórzy nasi klienci zdecydowali się przenieść część ładunków na ten środek transportu. Choć trzeba przyznać, że z tego powodu i tu powstają zatory i coraz większe opóźnienia. Na znaczeniu zyskał ostatnio alternatywny transport drogowy z Chin, który oferujemy już od kilku miesięcy. Stawka jest co prawda istotnie wyższa niż w przypadku transportu morskiego i kolejowego, ale czas dostawy jest póki co przewidywalny i dosyć szybki. Transit Time wynosi około 12-13 dni. – powiedział nam Krzysztof Kamiński, Kierownik Działu Sprzedaży w Langowski Logistics.
Wszelkie te zakłócenia w portach, brak pustych kontenerów, szybko zmieniające się stawki za fracht mają ogromny wpływ nie tylko na zamawiających towary, którzy dłużej oczekują na swój ładunek, czy więcej płacą za transport, ale także na firmy spedycyjne oraz operatorów logistycznych. Zwiększyła się bowiem ilość pracy operacyjnej, niezbędna stała się ciągła weryfikacja taryf, a także wcześniejsza rezerwacja miejsc.
– Niezwykle ważne stało się szybkie podejmowanie decyzji przez klientów i bukowanie przez nas miejsca z wyprzedzeniem u przewoźników i armatorów . Ma to teraz ogromne znaczenie i wpływ na czas realizacji dostawy, a także cenę. Obecnie kwotacje odbywają się praktycznie indywidualnie pod każdy buking, konieczna jest bieżąca weryfikacja stawek, sprzętu oraz miejsca na statku – dodał Krzysztof Kamiński z Langowski Logistics.
Jeszcze przed pandemią, oraz na samym jej początku stawki za fracht były względnie stałe i zmieniały się raz na kilka miesięcy. Dlatego łatwiej było dokonywać wyceny. Nie było również takich problemów z dostępnością miejsc. Dzisiaj ceny zmieniają się niemal każdego dnia a o miejsce na statku czy operatora kolejowego trwa wyścig. Nieco inaczej wygląda to w przypadku transportu drogowego, gdzie nie występują takie problemy. Jednak trzeba się liczyć z dużo większymi stawkami za fracht.
Specjaliści z branży logistycznej
nie zapowiadają szybkiej poprawy obecnej sytuacji. Już za moment bowiem zaczyna
się kolejny wysoki sezon w transporcie kontenerowym. Związany jest on z
zamówieniami nowej kolekcji odzieży jesienno-zimowej, nadchodzącego Halloween, oraz
Świąt Bożego Narodzenia. To kolejne realizacje, transporty i większa ilość
kontenerów. Ważne więc nadal pozostanie – odpowiedni dobór środka transportu,
czas reakcji oraz szybkość decyzji i rezerwacji.
[1] Źródło: https://www.seatrade-maritime.com/ports-logistics/delays-14-days-expected-yantian-port-due-tighter-covid-controls