Europejskiemu transportowi drogowemu grozi powtórka zatorów na granicach
Ledwie zakończyły się burze śnieżne nad środkową i wschodnią Europą, tamujące przez kilka dni transport drogowy, od 14 bm. począwszy kilka krajów wprowadziło ograniczenia graniczne. Mogą one sparaliżować ruch kołowy, co spowoduje rozległe skutki w logistyce dla wielu krajów, uważa Międzynarodowa Unia Transportu Drogowego (IRU). Na granicy niemiecko – czeskiej ciężarówki stoją już w długich korkach.

Te problemy wynikają ze wzmożonych kontroli antycovidowych, które mają na granicach państw wyłapywać zainfekowanych koronawirusem kierowców i nie dopuścić do pogłębiania się trzeciej fali pandemii.
Już 12 lutego ambasady Niemiec poinformowały inne kraje, że Niemcy uznają Czechy, Słowację i austriacki Tyrol za obszary podwyższonego ryzyka ze względu na występujące mutacje Covid-19. W związku z tym od 14 bm. wprowadziły na granicach z nimi kontrole.
W odpowiedzi na działania Niemiec, władze prowincji Tyrol zarządziły już w niedzielę kontrolę ruchu ciężarówek z Włoch, aby zapobiec zatorom ruchu w dolinie rzeki Inn. Od 15 lutego od godz. 6.00 rząd Słowacji wprowadził wzmożone kontrole przestrzegania obowiązujących ograniczeń w swobodnym przemieszczaniu się po terytorium tego kraju, a w rejonach przygranicznych – kontrole przestrzegania zasad wjazdu zza granicy. Od wczoraj specjalne środki bezpieczeństwa na granicy wprowadziła także Łotwa.
Opinia IRU
Nowe środki graniczne nałożone przez Niemcy na przejściach z Republiką Czeską i austriacką prowincją Tyrol oraz przez władze Tyrolu i Czech mogą prowadzić do zatorów podobnych do tych, które zaobserwowano w Dover na krótko przed Świętami Bożego Narodzenia – stwierdza w komunikacie IRU.
Przypomina ona, że chociaż granice te pozostają otwarte dla ruchu towarowego, to nowe rozwiązania nakładają na kierowców ciężarówek przedstawienie negatywnego testu koronawirusa. „To właśnieskutecznie zamyka koncepcję zielonych pasów, wprowadzonych w zeszłym roku w całej Europie, aby utrzymać płynność towarów przepływających przez granice”, podkreśla IRU.
Wskazuje, że dopuszcza się tzw. szybkie testy antygenu, jednak muszą one być prowadzone przez autoryzowane laboratorium, co jest jeżeli nie trudnym do spełnienia wymogiem, to fikcją dla kierowców ciężarówek pracujących poza krajem ojczystym.
„Kierowcy ciężarówek, a także obywatele Europy i przedsiębiorstwa, które zależą od towarów importowanych, są ponownie narażeni na zapłatę wysokiej ceny za błędne ograniczenia covid, które nie zwalniają pracowników transportu” – powiedział sekretarz generalny IRU Umberto de Pretto.
Skutki
Korytarzem północ-południe przez Tyrol przemieszcza się każdej doby ponad 7000 ciężarówek, ocenia IRU. Jest ich mniej więcej tyle samo, jak w korytarzu Dover – Calais. Kiedy Francja nałożyła w połowie grudnia podobne ograniczenia, jak obecnie Niemcy, Tyrol i Czechy, które nie zwalniały zawodowych kierowców ciężarówek z obowiązku przedstawiania negatywnego testu, spowodowało to zatory długości do 30 km.
Według obserwacji przedstawicieli IRU, wczoraj rano na skrzyżowaniu Rozwadow – Waldhaus między Niemcami a Czechami kolejka TIRów miała 15 km, a na przełęczy Brenner, na granicy Włochy – Tyrol – ponad 5 km.
IRU postuluje, by znieść te ograniczenia, wprowadzone zresztą jednostronnie przez trzy kraje oraz przywrócić funkcjonowanie zielonych pasów. Prawdopodobnie w tym stanowisku poprze ją komisja do spraw transportu i mobilności UE.
„Odizolowani w kabinie kierowcy ciężarówek nie są narażeni na działanie wirusa i przestrzegają surowych środków przeciwko ewentualnym infekcjom wprowadzonym przez pracodawców i ich klientów, w tym nie mają fizycznego kontaktu w miejscach odbioru i dostawy” – powiedział Pan de Pretto.