Huby przechwytują gros frachtu lotniczego, kosztem mniejszych lotnisk
Największe, ale nieliczne, europejskie huby cargo lotniczego doświadczają boomu przeładunków, co prowadzi do zatorów w nich albo „zwykłych” opóźnień. Dzieje się tak jakby wbrew logice, a przynajmniej dwu ważnym przesłankom, które wskazywałyby na przeciwny trend.
Ma to też taki skutek, że ładunki nie są odprawiane w – znacznie liczniejszych – portach nastawionych głównie na obsługę pasażerów. W styczniu lotnisko we Frankfurcie odnotowało najwyższy w swojej historii dla tego miesiąca wynik przeładunków frachtu lotniczego – ponad 172 000 ton.
Stało się tak pomimo utrzymującego się braku zdolności przewozowej w brzuchach samolotów pasażerskich, bowiem te w większości są uziemione. Tymczasem, jak w filmach Hitchcocka, na początku lutego wolumeny wzrosły, tuż przed chińskim Nowym Rokiem. W poprzednich latach zwykle spowalniały operacje cargo lotniczego.
Nowe zjawisko
W efekcie występuje nowe zjawisko na rynku, wskazują przedstawiciele firm spedycyjnych. Choć ogólny poziom wolumenu frachtu lotniczego jest już mniej więcej podobny, jak w okresie sprzed pandemii, znacznie większa jego część jest przewożona frachtowcami lub samolotami pasażerskimi (frachtowce PAX) przystosowanymi do transportu cargo.
Ta zmiana doprowadziła to do tego, że gros ładunków jest obsługiwana przez główne huby lotnicze, czyli nie jest rozpraszana na – znacznie większą – liczbę portów lotniczych, odprawiających także pasażerów. To doprowadziło właśnie do zatorów komunikacyjnymi w takich hubach, jak Frankfurt, Londyn, Amsterdam, itp. Tylko w części przyczyniły się do tego takie zdarzenia, jak niedawne śnieżyce lub awarie sprzętu na lotniskach. Bardziej dotkliwe są skutki dochowania procedur testowania personelu na okoliczność występowania u nich covid-19.
Przekierowania
Akcja wywołuje reakcję. Np. spedytor Kuehne + Nagel powiedział portalowi Lloyd’sLoadingList, że ponieważ doświadczył w ostatnich tygodniach zatorów w największych hubach, na okres co najmniej dwu tygodni zmienia porty docelowe w Europie do obsługi ładunków.
Po podobne rozwiązanie sięgnął spedytor ABC. Obaj spedytorzy liczą na to, że szczególnie Frankfurt upora się z problemami, co umożliwi im powrót z pełną paletą ofert. Tymczasem spedytorzy spodziewają się, że obecny boom będzie kontynuowany w drugim kwartale, a frachtowce i frachtowce pax nadal zwiększają liczbę ładunków.
Rozwiązaniem – automatyzacja?
Rzecznik prasowy operatora portu lotniczego Fraport powiedział, że poprawa sytuacji zależy m.in. także od „dialogu ze wszystkimi uczestnikami łańcucha dostaw i szukania sposobów, jak radzić sobie z tą trudną sytuacją”. Ze swej strony, port wdrożył kilka nowych rozwiązań organizacyjnych.
Przykładem są ulepszone procedury odpraw przez „Speed Gate”, skracające ich czas. Są to cztery automatyczne bramki, które pomocą zautomatyzowanego systemu obsługują ładunki nie tylko spływające z samolotu, ale i w drugą stronę. Do każdej z czterech bramek mają dostęp ciężarówki. Na wszelki wypadek – do tej zautomatycznej linii skierowano dodatkowo „agenta obsługi” (Cargo Handling Agent).
Nowym rozwiązaniem jest też to, że cały personel Fraport pracuje już w pełnym wymiarze czasu pracy. Ponadto udostępniono dodatkowe strefy dostępowe, aby nie opóźniać dobrej wydajności magazynów. Przedstawiciel Fraport wyrażają więc nadzieję, że sytuacja jest już opanowana.
Możliwość komentowania została wyłączona.
