Powrócił boom w żegludze kontenerowej, przewoźnicy liczą na zyski
Od połowy lipca do połowy sierpnia do pracy powróciło 90 zakotwiczonych wcześniej kontenerowców, o łącznej zdolności przewozowej 600 tys. TEU. To był pierwszy w tym roku okres, kiedy bezczynna flota kontenerowców – licząc także rynek ich czarteru – nie przekraczała łącznej pojemności 1 mln TEU.

Ponieważ przewoźnicy nadal przywracają wygaszone wcześniej stałe rejsy i dodają dodatkowe statki do ich obsługi, świadczy to o ożywieniu w światowej wymianie towarowej, zarówno która się dokonała, jak i tej prognozowanej.
Dane te przedstawia brytyjska firma analityczna Alphaliner. Z jej najnowszego badania wynika, że według stanu na 17 sierpnia zacumowanych było 223 kontenerowców, o łącznej zdolności 969 tys. TEU, co stanowi 4,1 proc. globalnej zdolności całej floty. Co więcej, jak podkreśla Alphaliner, nie wszystkie te statki są rzeczywiście pozbawione pracy, bowiem 11 z nich (każdy o pojemności 12.500 TEU) stoi w stoczniach, gdzie instalowane są płuczki (skrubbery), zmniejszające zawartość siarki w oleju napędowym.
Raport tej samej firmy konsultingowej z 20 lipca zanotował 313 statków zakotwiczonych, o pojemności 1,56 mln TEU, co stanowiło 6,6 proc. światowej floty, a raport z końca maja, czyli w szczycie pandemii – 551 kontenerowców o pojemności 2,72 mln TEU, tj. 11,6 proc. światowej floty. „W ostatnim miesiącu flota nieaktywnych kontenerowców spadła poniżej 1 mln TEU, ponieważ przewoźnicy wznowili kilka zawieszonych połączeń na trasach z Dalekiego Wschodu do Ameryki Północnej oraz z Dalekiego Wschodu do Europy. Linie żeglugowe uruchomiły też dodatkowe pętle w sezonie letnim” – skomentował Alphaliner.
Według jego analityków, zatrudnienie znajdują kontenerowce oceaniczne we wszystkich grupach pojemności (7 500 -12 500 TEU, 12 500 – 17 000 TEU, największe – do 23 000 TEU). „Przewoźnicy zaspokajają wysoki popyt, zwłaszcza w handlu transpacyficznym, gdzie MSC jeszcze w sierpniu uruchomi dodatkową pętlę w szczycie sezonu, sprzedawaną pod nazwą Santana”, dodaje Alphaliner. Zauważa on ponadto, że z jednej strony do przywracania stałych połączeń zachęcają także wysokie stawki frachtu, a z drugiej – ich dalszy wzrost na niektórych liniach. Np. w umowach spot z Chin do portów zachodniego wybrzeża USA wzrosły one do historycznie wysokiego poziomu (3440 FEU/TEU) i są o 120 proc. wyższe niż rok temu. Stawki frachtu z Dalekiego Wschodu do portów Morza Północnego (i DCT Gdańsk) 21 sierpnia także wzrosły do najwyższego w tym roku poziomu 937 USD/TEU, a ogólny wskaźnik Shanghai Containerized Freight Index miał wartość 1183,7 USD/TEU, podczas gdy rok temu 995 USD/TEU.
Takie połączenie tych czynników wskazuje na silny popyt konsumpcyjny w USA i Europie oraz usilne zabiegi chińskich eksporterów, by wysłać możliwie jak najwięcej produktów, przed potencjalną drugą falą koronawirusa, ocenia Alphaliner.
Patrz też: Armatorzy ostrożnie gospodarują statkami, podnoszą stawki frachtu i mają zyski
Rozwinięciem powyższych ocen są wnioski z analizy duńskiej firmy konsultingowej Sea-Intelligence. Według niej, ożywienie w przewozach oceanicznych, wysokie stawki frachtu i relatywnie niskie koszty operacyjne mogą sprawić, że przewoźnicy zanotują już w sierpniu i wrześniu wzrost przewozów w porównaniach rok do roku. Co więcej, sektor jako całość może podwoić w 2020 roku zysk, pomimo spadku wolumenów przewozów w I połowie roku. Ta najnowsza analiza wyników przewoźników Sea-Intelligence kasuje zatem wcześniejsze jej prognozy z czarnym scenariuszem, że z powodu pandemii żegluga kontenerowa może ponieść w tym roku skumulowane straty w wysokości do 23 mld USD, przy zysku operacyjnym 5,9 mld USD w 2019 r.
Jeżeli sytuacja na rynku nie ulegnie istotnej zmianie w IV kwartale, to przewoźnicy mogą liczyć w 2020 r. na łączny zysk 10,7 mld USD. W najgorszym scenariuszu, gdy dojdzie m.in. do typowej wojny cenowej, zysk wyniesie 3,8 mld USD, wynika z analizy Sea-Intelligence.